Steampunkowy klimat, w połączeniu z parodią biurokracji i państwa policyjnego, w którym na każdą czynność są dziesiątki druków i formularzy jest niezły. Mogło z tego być coś naprawdę ciekawego ale niestety film jest potwornie męczący. To specyficzne science fiction ale można to było zrobić ciekawiej. A wątek romantyczny jest jego kulą u nogi, przedłuża tylko film i niemiłosiernie przynudza.
Dokladnie. To jest typ niestrawnego surrealizmu. Komedia? moze raz sie zasmialem.
Blizej mu do ciezaru "1984" albo "Stalkera" niz do "Monty Python i Rycerze okraglego stolu"
Ten ciezar wydaje sie wiekszy, dlatego takze, ze czlowiek oglada kolejne klatki filmu z nadzieja na zabawe. Niestety ona sie nie pojawiaja.
Film jest jak nieocenzurowany sen Terrego Gilliama. Gilliam nie moze snu kontrolowac, wiec calosc i sens zaczyna wymykac sie spod kontroli. Nieograniczony swiat fantazmy ktory nie kieruje sie zadnymi konwencjami i logika. Wrazenie sztucznosci i orgia kolorowych papierkow po cukierkach- ktore okazuja sie mundurami funkcjonariuszy. I belkot wypowiadanych kwestii- domena rozmawiajacych ze soba przez sen.
Akcja dopasowana do fazy NREM (wolny ruch galek ocznych) powoduje u widza takze automatyczne przejscie na fale alfa.
Taki gleboki sen przeplatany watkami erotycznymi konczy sie mokra plama na pizamie. Tworcy- bo to jego dzielo.
I w tej pizamie Gilliam (niestety nawet On) otwiera rano drzwi sluzbie hotelowej.
-How do you do!?
Owszem, część rzeczy w tym filmie jest zabawą z widzę, ale żeby od razu mówić o śnie reżysera? Bez przesady.
Ja nie jestem tym widz e M, ktory sie dobrze bawil- ja sie meczylem. A jesli ktos mnie w ten sposob chce torturowac- to ja uciekam w fale alfa.
Porownalem film do snu, bo jest tak jednostajny, i nieprzerywany akcja ze mnie sie jednoznacznei kojarzy z flakami z olejem podawanymi w meksykanskim polmisku z plecionki po sreberkach gumy wrigley's spearmint (nuda+kolorowy kicz+ograniczony budzet).
Zadne pseudo-odkrywcze idee negacji: kontroli spolecznej i absurdow urzedniczych do mnie nie przemawiaja- bo ja wtedy wlasnie mam czas na drzemke.
Zeby uzmyslowic skale psychicznych tortur, powiem ze ogladalem film okolo 1,5-2miesiaca, w 3 roznych podejsciach (bez powtarzania scen!- tego juz bym nie zniosl).
Oczywista roznica miedzy naszym odbiorem jest taka- ze Ty w tym czasie sie dobrze bawisz.
Co wy za bzdury gadacie! Mnie ten film naprawdę wciągnął i ani mi się śniło by sprawdzić ile już trwa! Dla mnie zresztą jeden z najlepszych jakie w życiu widziałem!