brak na liście aktorów jednego dużego nazwiska: zmarłego w tym roku M.Emmeta Walsha. To był jego ostatni film.
Po trzecie, to szkoda życia na taką żenadę. Bawić to może chyba tylko nierozgarniętych 14-latków. Ani tu historii, ani pomysłu, ani humoru, ani dobrego dialogu.
Desperacja Brendana Frasera grającego superklawisza chyba była autentyczna - nie musiał grać. Wystarczyło się rozejrzeć w czym dał się obsadzić ;-)
3/10