"Bumblebee" to przykład pięknego nostalgicznego kina na modłę Spielbergowskiego "Ready Player One", ale sentymentalizm prezentuje w nowym filmie Travisa Knighta diametralnie inną formę. Tam akcja rozgrywała się w świecie przyszłości, a nostalgia zawierała się w interaktywnej grze, tutaj natomiast czasy przedstawione na ekranie to realne lata 80! Notabene epoka w której narodziły się zabawkowe Transformersy. Pierwsze sceny są bajeczne! Miałem wrażenie jakby wojna na Cybertronie została żywcem zaczerpnięta z oryginalnego serialu! Optimus Prime wygląda wręcz jak plastikowa, składana figurka firmy Hasbro którą w latach 90 reklamowano w telewizji (W Polsce Transformersy zawitały o dekadę później). Gdy akcja przenosi się na Ziemię całość zaczyna bardzo przypominać coś w rodzaju innego hitu tamtych czasów - E.T. Znów nastoletnia postać (Tym razem dziewczyna), wychowująca się bez Ojca, przyjmuje pod swój dach przybysza z kosmosu. W tym momencie film robi się nawet niesamowicie wzruszający (Wzruszenia w "Transformersach" czaicie to?) To pokazuje jak bardzo film ten różni się od wypocin Michaela Baya (Mówię tu o "Dark of Moon", "Wieku zagłady" i "Ostatnim Rycerzu", bo jedynka i "Zemsta Upadłych" były moim zdaniem całkiem udanym kinem). Muszę tu wspomnieć o rewelacyjnej Hailee Steinfeld - która jakby nie było jest Aktorką nominowaną do Oscara. Może nie jest to kreacja na miarę roli w "Prawdziwym Męstwie", ale wiele scen, jak na tego typu film, jest zagranych co najmniej bardzo dobrze (Szczególnie scena gdy Bumblebee odtwarza niechcący kasetę video na której nagrane są bolesne wspomnienia Dziewczyny, na co Ta reaguje gniewem). Efekty specjalne są moim zdaniem genialne! Szkoda tylko że Autoboty nie zostały jeszcze bardziej upodobnione do swoich animowanych i zabawkowych odpowiedników (Np. Bumblebee jak wiking w hełmie z rogami), ale starano się znaleźć złoty środek między kreskówką a filmami Baya. To wszytko sprawia że nowy film z uniwersum ogląda się więcej niż dobrze, może ocena troszkę na wyrost (moim zdaniem film jest mniej więcej na 7-mkę), ale za pozytywne zaskoczenie podciągam troszkę ocenę: 8/10 i do ulubionych. Pozdrawiam.