musicalu utrzymanego w wesolym klimacie, z mnostwem tancow i wspanialej muzyki z lat 80, a tu jakas horrorowata szmira, mogli ostrzec ze to horror (horrorow nie cierpie), calosc przypomina czyjes narkotyczne wizje, aktorzy momentami mowia tak cicho, ze ledwo mozna ich zrozumiec, a juz kompletnym nieporozumieniem sa sceny lesbijsko-pedofilskie jak bzykajace sie syrena i milicjantka; jak to w wiekszosci filmow XXI wieku mozemy obserwowac zycie czy raczej wegetacje nie normalnych ludzi tylko marginesow spoleczenstwa
No i co w tym "pedofilskiego"? Syrena byla nastolatka a nie nieletnia droga filmwebowiczko:)