I to jest właśnie taki film. Naśmiewa się ze świata kreowanego przez reżysera. Czy wbrew niemu? Zakładam, że reżyser nie pokpił tematu i film nie wymknął mu się spod kontroli. Miało być fajnie, idyllicznie, a wyszło tendencyjnie i aż zęby bolą jak poprawnie politycznie. Gdyby powstał sto lat temu może byłby klasykiem sowieckiego filmu propagandowego, a tak tylko aspiruje do miana propagandowego gniota. Wykrzykiwane przez dzieci bohatera hasła: „władza w ręce ludu” i „na barykady” pięknie puentują całość. Wiem, że film znajdzie swoich zwolenników, ale ciekawi mnie czy one/oni wychodzą do szkoły/pracy nago? Przecież wszyscy wyglądają jednakowo, nieprawdaż?