Ocena ogólna filmu zdecydowanie zbyt niska.
Film jest specyficzny, zaskakujący.
Z pewnością nie dla wszystkich - w związku z czym nie sugeruj się oceną!
Może bardzo się podobać, albo wręcz przeciwnie ;)
też się zgadzam, że ocena za niska, ale prawdopodobnie wynika to z tego, że film jest nietypowy i nie każdemu przypadnie do gustu. mi się podobał bardzo. to taki słodko-gorzki komediodramat bez prostych rozwiązań i typowych puent. to co w nim chyba najcenniejsze - jako przesłanie - to pokazanie, że w jakiś sposób każdy z nas jest dziwny, i nawet jeśli wydaje się nam, że coś jest z nami nie tak, jesteśmy inni - z pewnością nie jesteśmy w tym odosobnieni. mało tego - może być to w pewnym sensie naszym atutem. postać brodatego sąsiada czy leciwej madame, ale także całego jej otoczenia - tej niby śmietanki towarzyskiej - to nie tylko tło dla dwóch pierwszoplanowych bohaterów, ale też jakby komentarz.
oglądałam film wczoraj, i dziś rano myśląc o nim przyszło mi do głowy coś jeszcze. w jednej z pierwszych scen Louis rozmawia z uczennicą na temat "Wielkiego Gatsby`ego", tłumacząc dlaczego główny bohater książki Fitzgeralda jest "nudny" i "dziwny" na tle swego przyjaciela Gatsby`ego. w innym miejscu filmu Louis mówi, że czasem wyobraża sobie, że anonimowy narrator opowiada jego życie, jak w powieściach z lat 20-stych. i w końcu - sam narrator, który faktycznie opowiada o tym co się dzieje, co myśli i czuje główny bohater. I myśląc o tym wszystkim doszłam do wniosku, że być może są to środki nie tylko "estetyczne", ale mające nieco głębszy sens - nawiązując do specyficznego klimatu powieści Fitzgeralda (o którym zresztą 2 lub 3 razy jest w filmie mowa) film pokazuje jak - w jednej czasoprzestrzeni - ścierają się tak naprawdę różne podejścia, marzenia, ale i "style" życia czy odczuwania, nie do końca rozumiane czy akceptowane przez "teraźniejszość". zresztą, w jakimś sensie potwierdzeniem tego są słowa Mary, która mówi o Lousie - czasem wydaje mi się, że jesteś z innej epoki.
ok, tyle moich przemyśleń :) film polecam bardzo :)
Zdecydowanie zgadzam się z @whayduck, film na pewno trudno zaszufladkować, ale nadanie mu kategorii komedii to grube nadużycie. Jest to prawie dwugodzinna, ciężkostrawna, niemal depresyjna momentami opowieść o zagubionym człowieku, który chcąc "odnaleźć siebie" jeszcze bardziej się gubi. Nie wydaje mi się, żeby problemy ze sferą seksualną były ciekawym materiałem na pseudo-ambitny film "komediowy". Tak naprawdę jedyną cechą wspólną z (kiepską) komedią jest to, że muska on powierzchownie temat, w nic się nie zagłębia, niczego nie wyjaśnia i nie daje powodów do przemyśleń. Wydaje mi się trochę nielogiczny, na pewno nie ma też tej lekkości komedii. Przez cały film uśmiechnąłem się trzy razy, pomijając to, że w połowie największym moim marzeniem było wyjście, jednak naiwnie zostałem do końca.
Sugerując się chwytliwym tytułem i niezłym zwiastunem, oraz błędnym określeniem filmu jako "komedia" chciałem zrelaksować się w sobotnie popołudnie...- kompletnie się niestety nie udało.