Oglądamy dziciństwo w irlandzkim miasteczku. Rzeczywistość bardzo zbliżoną do naszej ( tej przeszłej oczywiście ). I wydaje mi się, że film Jordana w niektórych momentach koresponduje z filmami Marczewskiego. Podobne spojrzenie na dzieciństwo i wszelkie problemy z nim związane, może tylko inaczej rozkłada się dramatyzm postaci i zdarzeń.