Dawno nie widziałam czegoś tak dennego.
Miał być thriller, wyszła komedia. Film jest kumulacją wszystkich najbardziej tandetnych chwytów amerykańskiego kina. Od zamysłu romansu nauczycielki z uczniem, romansu osoby starszej ze sporo młodszą, przecięcia hamulców wypasionych czterokołowców, podpalenia stodoły (oczywiście obowiązkowo czerwonej z białym wykończeniem), po podniesienie się napastnika po rzekomym jego pokonaniu i ostateczny nokaut głazem z nieba, żywcem zaczerpnięte z kreskówek.
Mimo zaangażowania do filmu Lopez, która niestety nie nadaje się do ambitniejszych produkcji, miałam nadzieję na coś lepszego.
Prawdopodobnie gdyby nie całkowicie komediowe sceny (które zapewne w zamierzeniu nie miały takie być), jak stoicka postawa kota w czasie, gdy jego właścicielka była bliska śmierci, film dostałby ocenę nie 3, a 1.
Sceny seksu mocno naciągane (doprawdy, jaka 40letnia kobieta poleci na powtarzane w kółko "Jesteś taka piękna?"), zbliżenie na brutalniejsze sceny widocznie sztuczne...
Kto by pomyślał, że można mieć taki ubaw na thrillerze...