Chybiona wizja świata po zagładzie nuklearnej. Sam pomysł, wywiedziony zresztą z poczytnej książki, był obiecujący, niestety zawiodło wykonanie. Akcja rozkręca się niespiesznie, a kiedy już nabierze tempa, widz zaczyna się zastanawiać co też tak naprawdę twórcy chcieli osiągnąć. Drażni niekonsekwencja dramaturgiczna, brak logiki oraz jednoznacznego ukierunkowania gatunkowego. Od postapokaliptycznego chaosu w stylu późniejszego "Mad Maxa" przechodzimy do pokręconej antyutopii, która sprawia wrażenie kiepskiej parodii twórczości Orwella i Huxleya. Niesmak po ostatnim pół godziny seansu zabija w pewnym stopniu przewrotne zakończenie, ale i to nie wystarcza. Na osłodę ciekawostka w postaci młodego Dona Johnsona w roli głównej i całkiem niezły klimat. Mimo tego - jednak porażka.