Gdyby spróbować stworzyć film o takiej samej wymowie jak obraz Hermana i przy zachowaniu autentyzmu i zgodności z prawdą historyczną, to mogłoby wyjść z tego arcydzieło. Ale byłaby to sztuka wielka i nie wiem, który z reżyserów mógłby się podjąć tego.
Tak dostaliśmy uniwersalną opowiastkę o złym świecie dorosłych i pięknym świecie dzieci, którym obce są nienawiść i absurdalne reguły kierujące życie ich rodziców. Herman zrealizował ten film, żeby następne pokolenia pamiętały o tym, jak wyglądało to w latach 40, ale jednocześnie wpisuje się w cykl obrazów rozgrzeszających i przesuwających punkt ciężkości na węższą grupę Niemców. Znamienne jest to tworzenie bardzo wyraźnych podziałów wśród Niemców; wysuwanie na plan pierwszy tych nieświadomych, idealistów, kobiety (które przecież naprawdę były opętane i zafascynowane w większości Hitlerem), a umieszczanie na drugim planie demonów wojny. W rzeczywistości, indoktrynacja w III Rzeszy zataczała bardzo szerokie kręgi i tak jak niektórzy tutaj zauważyli aż dziw bierze, że mógł się uchować taki mały idealista jak Bruno. No, powiedzmy, że przypadek.
Ten pomysł z końcówką jest bardzo dobry. I chociaż film jest według mnie przeciętny, to zakończenie jest chyba najlepszym możliwym podsumowaniem. Świetnie współgra z wymową dzieła.
Indoktrynacja indoktrynacją ale nie wszyscy Niemcy znali prawdę o obozach koncentracyjnych - raczej wąska mniejszość, co było zresztą pokazane (stąd wielu 'idealistów'). Kobiety również ulegały indoktrynacji co też było pokazane na filmie ale nie powiedziałbym, że były opętane (chyba tylko tak jak reszta społeczeństwa niemieckiego). Nie wiem w którym miejscu widzisz jakieś przekłamanie albo (o zgrozo!) rozgrzeszanie. Film jest zgodny z prawdą historyczną i w przeciwieństwie do ciebie nie postrzegam tego filmu jako 'uniwersalną opowiastkę o złym świecie dorosłych i pięknym świecie dzieci', lecz raczej jako film o największej zbrodni w historii człowieka poznawanej i widzianej oczami ośmioletniego dziecka.