Film bardzo mi się podobał. Pokazanie świata oczami dziecka, które nie jest w stanie pojąc tego okrucieństwa było czymś naprawdę genialnym. Ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną scenę, która przykuła moją uwagę. Otóż była taka scena w kinie, gdzie przed seansem puszczano coś w rodzaju Polskiej Kroniki Filmowej, tylko że tam pokazywano sceny z obozów, jak to niby Żydzi sobie tam fajnie żyli odizolowani od reszty społeczeństwa, czyli nie stanowili już żadnego zagrożenia, ale nie było tam nic o eksterminacji czy nieludzkim traktowaniu. Nazistowska propaganda wypuściła filmik, w którym pokazywali, jak Żydzi normalnie sobie żyli za murami obozów. Mieli kawiarnie itp. Ciekawe, czy coś takiego miało miejsce naprawdę. Myślę, że tak. Faktem jest, że holocaust utrzymywano w tajemnicy przed zwykłymi obywatelami. Nie każdy mógł to zobaczyć na własne oczy. Większość, którzy pracowali w obozach, to byli wyselekcjonowani sadyści po uprzednim praniu mózgu. Oczywiście to wcale nie usprawiedliwia Niemców jako narodu, bo póki zwyciężali, to nikt zbyt gorliwie nie pytał, co się działo z tymi Żydami, że coraz więcej z nich trafia do obozów, a jakoś żaden stamtąd nie wychodzi. No i teren obozów też się jakoś nie powiększał. Póki Rzesza odnosiła sukcesy na froncie, większość była zapatrzona w Hitlera jak w obrazek i ani im było w głowie zadawanie niewygodnych pytań. Jednak trzeba przyznać, że władze III Rzeszy dbały o to, żeby większość Niemców nie widziała tego na własne oczy, bo wtedy rzeczywiście mogliby się zbuntować. Pamiętam fragment książki Grzesiuka "Pięć Lat Kacetu", w którym autor opisał, jak SS-man katował więźnia gdzieś poza obozem (mieli do wykonania jakieś prace na zewnątrz), a wtedy podszedł do niego jakiś starszy Austriak i zwrócił uwagę, że tak nie można traktować ludzi. Po tym incydencie strażnicy mieli rozkaz, żeby nie znęcać się nad więźniami na oczach cywilów.