1 Kolejna opowiastka z cyklu "Jak mały, żyjący w bezpiecznym świecie John Boyne wyobraża sobie okropieństwa Holocaustu".
2 Koncept, że uwięzieni Żydzi mogą się swobodnie kontaktować ze światem zewnętrznym przez dziury w płocie - totalny absurd. Czy niemieccy strażnicy byli ślepi? Niby jest tam drut kolczasty, lecz chłopczyk swobodnie przekazuje drugiemu chłopczykowi żywność a następnie przechodzić w jedną i drugą stronę . . .
3 Koncept, że czysty synek esesmana z własnej, nieprzymuszonej woli, z chęci zabawienia się, wejdzie w sferę nieładnie pachnącą (film naturalnie NIE jest zapachowy) i ubierze się w obozową piżamę - absolutnie nieprawdopodobny.
4 Może się mylę, ale do komór gazowych chyba kierowano osoby świeżo przybyłe do kacetów, zaraz po wstępnej selekcji. Nie było potrzeby wcześniejszego ubierania więźniów skazanych na gaz w piżamy. Ten żydowski chłopiec otrzymałby, wraz z innymi, rozkaz rozebrania się "do łaźni" i nawet nie zobaczyłby piżamy.