Chłopiec w pasiastej piżamie

The Boy in the Striped Pyjamas
2008
8,1 420 tys. ocen
8,1 10 1 419572
6,2 28 krytyków
Chłopiec w pasiastej piżamie
powrót do forum filmu Chłopiec w pasiastej piżamie

będzie o nim głośno, to jest potężny cios obuchem w łeb! Po ostatniej scenie odechciało mi się jeść na pół dnia, po wyłączeniu go przez 10 min w domu u mnie panowała zupełna cisza...

dawno nie było tak "odważnego" posunięcia jakim z pewnością jest ten film!

ocenił(a) film na 8

wspaniały obraz widziany oczami dziecka. Zakończenie ... nie spodziewałem się takiego. Mocne i dające dużo do myślenia. Film z przesłaniem ponadczasowym

ocenił(a) film na 4
materna

Myślę Panowie, że skoro lubicie mocne emocje (szczególnie na koniec) to powinniście obejrzeć:
1./ Requiem dla snu
2./ Dom z piasku i mgły
3./ Kingdom (2007)

użytkownik usunięty

Niestety, o tym filmie nie będzie głośno, bo to kiepski obraz. Kiepski dlatego, ze pokazuje historię całkowicie nieprawdopodobną. W obozie koncentracyjnym nie było możliwe żeby więzień całymi godzinami przesiadywał przy ogrodzeniu i nawiązywał z kimkolwiek kontakt. Również dziecko esesmana, a tym bardziej komendanta obozu, nie zbliżyłoby się nawet do ogrodzenia. Reżyser zagrał mocno na uczuciach widzów, bo bohaterami uczynił ośmioletnie dzieci. Koniec jest rzeczywiście przerażający, a le dla znawców tematu tak nierealny,że równie dobrze mogliby w obozie wylądować kosmici i uratować więźniów. Nieprawdziwa jest historia oficera SS wysłanego na front wschodni za zatajenie faktu opuszczenia Niemiec przez jego ojca z powodu nie popierania rządów Hitlera. Taki człowiek w ogóle esesmanem by nie został, boi był wcześniej na wskroś "prześwietlany". Także pokazane w filmie stosunki rodzinne komendanta obciążone są brakiem prawdy historycznej. Żadna niemiecka frau nie sprzeciwiłaby się karierze swojego męża. W sumie szkoda było na ten film kasy, choć nie wygląda on na wysokobudżetowy. Pozdrawiam wszystkich kinomaniaków.

Zgadzam się w wypowiedzią powyżej.
Poza tym ogólnie film nie jest zły, jeśli przymknąć oko na naginanie rzeczywistości.
Sęk w tym, że w tego typu filmach takiego naginania być nie powinno.
Podsumowując - jakoś bardzo źle nie jest, widziałam gorsze twory, jednak historii ten film nie nauczy, conajwyżej zagra na emocjach. Dobre i tyle :).

ocenił(a) film na 6
Maraneth

Ja się z Wami nie zgadzam ponieważ to tak samo jak by twierdzić ze film "Życie jest piękne" jest kiepskim obrazem bo nagina fakty i jest niewiarygodny. W żadnym z tych filmów nie ma mowy ze jest on historyczny czy tez oparty na faktach. Chodziło w nich bardziej o spojrzenie na temat holokaustu z innej perspektywy. W nich najważniejsi są główni bohaterowie a nie dbałość o wszelkie najdrobniejsze detale. Czepiać się można produkcji (takich jak np "Opór") które naginają fakty lub przemilczają ważne kwestie.
W końcu film to tez sztuka i nie należny brać wszystkiego dosłownie.

użytkownik usunięty
LukeLBN

Ja oczywiście nie odmawiam nikomu prawa do przeżywania emocji. Po to właśnie jest film. Przykład filmu "Życie jest piękne" nie jest moim zdaniem trafny bowiem film ten nie fałszuje historii. Jest jedynie swego rodzaju baśniowym przedstawieniem holocaustu oczami dziecka. Tutaj podaje się coś co w okresie II wojny światowej nie zdarzyło się i nie miało szans się zdarzyć. Dlaczego dyskusja rozgorzała po mojej wypowiedzi (co mnie zresztą bardzo cieszy): temat zbrodni niemieckich jest cały czas tematem bolesnym i długo jeszcze tak będzie. Zawsze reakcje ludzi, którzy to przeżyli lub kogoś utracili będą emocjonalne. Ja akurat "w tym pracuję" więc mam olbrzymie doświadczenie. Nie uważam też, że film jest spojrzeniem na holokaust z innej perspektywy. W "Oporze" faktami manipuluje się, często kłamiąc. Natomiast tutaj sytuacja jest całkowicie fantastyczna i niemożliwa. Tak działał system obozów koncentracyjnych. Tu już niczego nie trzeba udowadniać. Wszystko już udowodniono (chętnie podyskutuję merytorycznie z kimś kogo interesuje ten wycinek historii). Pozdrawiam wszystkich kinomaniaków i liczę na dalsze dyskusje, może o innych filmach? :)

Dla was to jest film a niech ktoś powie czy czytał książkę na podstawie której powstał film. Byłem i jestem pod wrażeniem a jak ktoś chce faktów niech ogląda Wołoszańskiego.

rafik1000

Ale ja też jestem po wrażeniem. I mimo wszystko film mi się naprawdę podoba. Stwierdziłam tylko oczywisty fakt, że przedstawia, delikatnie mówiąc, dość nieprawdopodobne wydarzenia.
A książkę przeczytam, jak tylko uda mi się ją dostać.
Pozdrawiam

użytkownik usunięty

no tak, ale film nie musi być oparty na faktach, żeby był wiarygodny i powalał... może nie będzie on jakis specjalnie "szałowy" i nie pójdzie w świat, ale warto go zapamiętać, bo to jest naprawdę odważny krok. Nie wiem czy ktoś jeszcze odważył by się ukazać cos takiego, jak proces zagazowywania Żydów...

ocenił(a) film na 8

Postanowiłem zabrać głos z jednego względu, wyżej zostało napisane że w obozach było nie do pomyślenia siedzieć cały dzień w jednym miejscu.
W sumie oczywiście nie jako jakiś znawca się wypowiadam ale co nieco przeczytałem na temat życia w obozie. Wszystko sprowadza się do tego co to był za obóz, w jakich latach wojny dana sytuacja się dzieje. Bierzcie pod uwagę że w obozie dla przykładu było powiedzmy parędziesięciu żołnierzy na parę tysięcy osób którzy bazowali na strachu ludzkim poprzez zabicie bez przyczyny bez poniesienia konsekwencji. Ale w każdym obozie było paru co w duchu przeciw wszelkiej władzy kroczyli własnymi ścieżkami zachowując siły doprowadzili że niektórzy jak chociaż S.Grzesiuk pięć lat przeżyli w miejscu gdzie nie było prawa żeby więzień przeżył 3 miesiące. Mnie co do filmu tylko jedno zabolało, otóż z pewnością nie tylko ja ale i wielu z oglądających gdzieś tam w żołądku skurczyło na ostatniej scenie. Szkoda chłopca, żal matki ale po chwili sam sobą wzgardziłem bo w łaźni było parędziesiąt osób a mnie tylko chłopca szkoda było do tego niemca, wiem że za to zaraz w moją stronę posypią się cęgi ale w tamtych czasach niejeden człowiek pragnąłby takiego scenariusza dla potwora odgrywanego przez Thewlisa znakomicie. Moim zdaniem nie tyle tego właśnie chłopca a pozostałych więźniów powinno być szkoda. Wina leży oczywiście w manipulacji reżysera ale jakoś tak wrednie się z tym poczułem. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Zonaty

Kolego! Nie chodzi o to, że w obozie nie można było siedzieć cały dzień w jednym miejscu, chociaż masz rację-tak było, ale chodzi o to, że Niemcy byli tak zindoktrynowani że, mówiąc kolokwialnie, w pale się nie mieściło żeby dziecko esesmana, a tym bardziej komendanta obozu, mogło nawiązać kontakt z innym więźniem. Nie ma co nad tym dyskutować, tak po prostu było. Możesz współczuć Niemcowi, masz przecież do tego prawo, ale wiedz jaka była prawda. Tylko o to chodzi. My, znając prawdę, możemy sobie podyskutować o filmie. O nastrojach i emocjach. Taka jest rola filmu. Ale spełnia on też rolę dydaktyczną. I jeżeli mówi nieprawdę historyczną, należy o tym widza poinformować. Tutaj taka sytuacja nie ma miejsca. Jest granie na uczuciach widza i nic więcej. W Niemczech po dojściu Hitlera do władzy nie było prawie wcale opozycji. Opozycję Hitler zamknął w Dachau (pierwszym obozie koncentracyjnym), a później w innych obozach. Ostatecznie opozycja została wymordowana podczas "nocy długich noży". W większości, społeczeństwo niemieckie popierało Hitlera. Są na to dowody, choćby w postaci zdjęć filmów. Nie można więc powiedzieć, że grupa osób zastraszyła Niemców i robiła co chciała. Wszystko było za powszechnym przyzwoleniem. Działała w tym znakomita propaganda Goebbelsa. Zauważ scenę w filmie "Lektor". Esesmanka Mówi: "nie mogliśmy wypuścić Żydówek z płonącego kościoła, Przecież miałyśmy je pilnować. Gdyby uciekły, nastąpiłby chaos". Ten epizod pokazuje jaki tok myślenia prezentowali ci ludzie, jak mocno były ideologicznie wyprane ich mózgi. Zresztą "lektor" jest sam w sobie ewenementem. Esesmanka bardziej wstydzi się swojego analfabetyzmu, niż zbrodni które popełniła. Nie czuj się "wrednie". Reżyser zrobił to co chciał. Mógłbym podać wiele przykładów idiotycznych filmów o II wojnie światowej, ale nie o to chodzi. Chodzi o to żebyśmy mogli oglądać wszystko, nawet najdziwniejsze produkcje, tle, że ze zrozumieniem. Jak na znawców i maniaków kina przystało. I tak na razie jest na tym forum. Pozdrawiam wszystkich kinomaniaków.

ocenił(a) film na 8

Ja bym sie zgodził z Zonatym... na zdrowy rozum znamy zasady jakimi kierowali sie Niemcy , co było wolno a czego nie. Ale nie wierze ze na tyle obozów ile było nie moglo by dojsc do paru wyjatkow/uchybień. Film pokazuje właśnie nam to że dziecku nie wolno wychodzić i wcale temu nie przeczy, po prostu udawało mu sie wymykac... Żydzi też musieli mieć jakieś przerwy i mogło by się zdarzyć że ktoś by sie gdzieś zaszył gdzie nikt nie zagląda. Na tyle osób nieraz nie zauważono by braku jednej. A koncówke już od razu przewidziałem gdy wspomniał o tym że wejdzie do obozu pomoc szukać mu ojca. Wiadome w koncu było że nie będzie się wyróżniał z tłumu i wezmą go za żyda.

Ludzie to nie maszyny, każdy robi coś po swojemu. Nie można być pewnym tego że wszystko po kolei nie było możliwe. Co dzień zagldamy w gazety i czytamy tez o zdarzeniach nie możliwych a które miały jednak miejsce. Nawet zindoktrynowany Niemiec mógł tylko tak naprawdę robić co inni bo nie miał wyboru. Brnął w to dalej ale miał jakieś wątpliwości i mógł coś zrobić innego. Gdyby było jak mówisz to by nie było żadnych przypadków gdy Niemcy kogoś ratowali a były. A tymczasem ty nie dopuszczasz myśli o tym że jego syn mógł by podejść do obozu. To gruba przesada , to nie są prawa fizyki których nie obejdziesz tylko decyzje ludzi a ludzie mogą wiele niespodziewanych rzeczy zrobić.Jak mówię tak było jak piszesz zwykle , pewnie w 99% ale 1% zostaje zawsze. A co do tego ze bylo szkoda chłopaka to prawda ze to tak to juz jest ze sie zwykle identyfikujemy z głównym bohaterem no i chcemy by cos sie działo.... np. jesteśmy nauczeni że gdy ktoś się oswobadza czy ratuje życie a czas ucieka to mu kibicujemy... nawet jeśli jest kryminalistą to dopingujemy go by oswobodził ręce i uciekł podczas gdy za poł minuty ktos wejdzie i mu to uniemożliwi. W tym konkretnym przypadku jestesmy juz pogodzeni od poczatku ze w obozach umieraja zydzi i nie mają wiekszych szans na ratunek. Tak wiec gdy mamy nagle chłopca który tam nie powinien w ogóle byc (a nie dosc ze jest to jeszcze znajduje sie akurat w dniu gdy będą ich zagazowywać) ani nie był w ogóle swiadomy tez tego co sie dzieje to zwyczajnie jest nam go zal. To niby kara dla jego rodziny bo nawet zli ludzie kochają kogos a dla zła które czynia wymyslaja usprawiedliwienie bo bez powodu mało kto umie zabic , jestesmy chowani w przeswiadczeniu ze trzeba byc dobrym i by zrobic to co robili Niemcy naprawde trzeb przekonac samego siebie ze zydzi to nie ludzie i zło wrodzone. Tu jest taka dodatkowa symbolika zakonczenia wlasnie bo jego ojciec uczył go ze zydzi to nie ludzie a jednak chyba po tym zdarzeniu zwatpił by w to skoro jego syn jak widac nie roznił sie od nich i wraz z nimi zginał. Taka prawda ze szukamy wszyscy roznic w sobie by miec o co walczyc a tak naprawde jestesmy tacy sami i wystarczy kogos ubrac inaczej czy dac mu inne dokumenty i moze juz byc dla nas kims innym. A tak jeszcze co do niemożliwości ... przed II wojną światową też każdy by powiedział że coś takiego jak Holocaust nie może się zdarzyć bo to nie tylko było sprzeczne z zasadami ale wręcz z naszą naturą bo wiekszosc wierzy ze jestesmy dobrzy z natury... Jeśli natura może czasem przegrać to i indoktrynacja czasem moze tez przegrac dlatego wierze ze podobna historia z tego filmu mogla by sie zdarzyc.
Oczywiście szanuje twoje zdanie , po prostu wyjaśniam czemu ja na ten film nie patrze jak na s-f ... no bo ty jednak w porównaniu do szans na to mówiłes o uratowaniu żydów przez UFO wiec dla ciebie to pewnie fikcja. Zdecydowanie masz wieksza wiedze na ten temat niż ja , uczciwie to przyznam.Ale po prostu na mój rozum przedstawiona tu historia nie jest wcale aż tak mocno przesadzona.

Ostatecznie oceniam ten film na 8+/10 bo budził emocje i nie zważając na to czy jest ta historia możliwa czy nie to jako film o przyjazni małego Niemca z małym żydem z obozu gdyby taka była możliwa sprawdza się dobrze.

użytkownik usunięty
Klopsik1988

Kolego Klopsiku! Nie masz racji. W rzeczywistości nic takiego się nie wydarzyło. Istniało ponad 20 głównych obozów koncentracyjnych i tysiące podobozów zewnętrznych tych głównych. Nigdzie taka sytuacja nie miała miejsca. To nie jest kwestia wiary. To są fakty. Tak było to wszystko zorganizowane. Oczywiście, teoretycznie zdarzenie pokazane w filmie jest możliwe, ale nie zaistniało. Życie, tym bardzie na wojnie, pisze takie scenariusze, że czasem człowiek nie jest w stanie tego wymyślić. W obozie zagłady w Sobiborze zamordowano ponad 250 tysięcy Żydów. Jest o tym film "Ucieczka z Sobiboru". W filmie tym pokazano m.in. Żyda, który pracując przy sortowaniu odzieży znajduje ubrania swojej rodziny. Ci ludzie już zostali spaleni. Niemożliwe? Tak się wydaje, ale tak było. Poznałem jednego z uciekinierów z tego obozu (jeszcze żyje), Tomasza Toivi Blatta. On potwierdził, ze takie zdarzenie miało miejsce. Podobne zdarzenie opisywane jest z sonderkommando Auschwitz. Tak więc możliwe jest wszystko. Ale w tym wypadku film pokazał fikcję i jest przykładem jak manipulując emocjami widzów można fałszować fakty. Ale jeszcze raz podkreślam: jestem kinomaniakiem i rozumiem inny punkt widzenia na obraz, który przecież u każdego może wywoływać różne odczucia. P.S. Nigdy nie współczuje kryminalistom na ekranie. Wczuwam się raczej w sytuacje jego ofiary. Taki już jestem. Pozdrawiam wszystkich kinoamaniaków. A może tak podyskutujemy o innym ciekawszym filmie? :)

ocenił(a) film na 8

"Oczywiście, teoretycznie zdarzenie pokazane w filmie jest możliwe, ale nie zaistniało"

No a czy ja coś innego napisałem?:) Nie mówiłem że to film na faktach...

Wiadomo że co innego fikcyjna historia osadzona w teraźniejszości a co innego w przeszłości , zwłaszcza gdy dotyczy tematów których historia nie może przeoczyć, np. jak wojna. Gdy mamy film osadzony w teraźniejszości to myślimy że takie coś jeszcze moze się zdarzyć , zwłaszcza gdy historia dotyczy paru jednostek których historia nie była by nagłośniona (W takim przypadku to i wiarygodny jest film toczący się nawet 100 lat temu). Taki film łatwiej się ogląda. W przypadku filmu jak "Chłopiec w pasiastej piżamie" co chwila człowiek zacznie zadawać sobie pytanie czy coś podobnego do tego co właśnie widzi na ekranie było w ogóle możliwe i czy gdyby miało miejsce to teraz czasem byśmy o tym nie wiedzieli.
Łatwo w takim przypadku szybko dojść do wniosku że to nie było możliwe i też zarazem wiemy że identyczna wojna miejsca już mieć nie będzie nigdy i taka historia już nie ma szans się zdarzyć. Świadomość tego wszystkiego psuje odbiór filmu ale jak się postarać i podejść do wszystkiego z dystansem to film jest dość wiarygodny. W końcu emocje bohaterów są bardzo namacalne a ich reakcje na zaistniałe sytuacje wydaja się logiczne i prawdopodobne w większości scen , choćby odbiór zaistniałych sytuacji przez dzieci. Oczywiście ja tak uważam bo to już jak wiemy każdy sam osądzi indywidualnie.

Na koniec chce tylko zauważyć pozytyw. Może i wszyscy inaczej odbieramy wartość intelektualną tego filmu (bo np. dla ciebie zapewne będzie on w paru kluczowych momentach uczył widza zakrzywionego obrazu historii) ale chyba wszyscy tutaj uważamy ten film za minimum dobry bo sam w sobie jest ciekawy. Raczej nikogo nie zostawi obojętnym.

"P.S. Nigdy nie współczuje kryminalistom na ekranie. Wczuwam się raczej w sytuacje jego ofiary."

Ja też im nie współczuje , raczej dopinguje , wbrew pozorom to możliwe nawet jak się wie że ktoś nie zasługuje by mu się udało, to jakby takie przyzwyczajenie od innych filmów w których to w 99% ten co walczył o przeżycie/ucieczkę był dobry. Zresztą miałem na myśli sytuacje bez konkretnej ofiary... że masz np. więźnia który ucieka z więzienia i jej ewentualne powodzenie nikomu konkretnemu nie zaszkodzi. W każdym razie nie myśl że jestem sadystą co to chce by jakiś psychol się wykaraskał w jakiejś scenie z paszczy śmierci i potem zarżnął niewinnych. Zresztą czasem i tak nie mamy wyboru bo wiemy że film trwa dopiero połowę czasu a więc za wcześnie na czyjąś śmierć. Skoro wiem że i tak ma ktoś się uwolnić to wolę by było to od razu a nie jak to zwykle bywa że przeciągają tego typu sceny do 20 minut pokazując wcześniej zawsze parę nie udanych prób gdy ktoś je zauważa i niby zaostrza warunki by było trudniej mu uciec. To nudne bo potem i tak ktoś ucieka więc ja zawsze dopinguje by uciekł od razu i by mieć ten nudny i standardowy etap filmu z głowy:) A co do dyskusji o innym filmie to i tak raczej trzeba to robić w wątku dotyczącym takowego chyba że będzie on miał coś wspólnego z tym tutaj. Wtedy można o nim pogadać w ramach porównania. Pozdro

użytkownik usunięty
Klopsik1988

Ok, masz rację. Po to właśnie jest kino żebyśmy mogli przeżywać emocje. Dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam.

Zgadzam się z Klopsikiem, ludzie to nie maszyny, które można bezbłędnie zaprogramować. Indoktrynacja indoktrynacją, ale NIGDY nie zindoktrynuje się wszystkich. Nagięciem rzeczywistości jest więc na przykład stwierdzenie, że "żadna niemiecka frau nie sprzeciwiłaby się karierze swojego męża" - jestem przekonany, że wiele z nich nie pogodziło się z tym, że ich mężowie mordują niewinnych ludzi. Jak to okazywały i jak kończyły? Tego nie wiem, Ty pewnie też. Ale na pewno były, tak samo jak osoby, które nie wierzyły ślepo w słowa Hitlera czy Goebbelsa.

I nie wiem, dlaczego tak usilnie próbujesz nas przekonać, że sytuacja taka nie miała miejsca? Przecież nikt nie twierdzi, że miała, ani widzowie, ani sami twórcy filmu. Zastanawiać sie jednak można, czy mogłaby mieć miejsce...

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Mikez

Kolego! Ja nikogo nie zamierzam pouczać lub przekonywać do czegokolwiek. Ja tylko prezentuję swój pogląd na to co zobaczyłem, i nic więcej. Pogląd ten opieram na posiadanej wiedzy, a także na odczuciach po obejrzeniu filmu. Jako jedyny mam na tym forum odmienne zdanie i to też jest ok. Mam do tego prawo, tak jak ty. O takich, którzy na silę próbowali ludzi przekonać do swoich racji jest m.in. ten film, o którym dyskutujemy. Żeby dyskusja miała miejsce musie być różnica poglądów, nie uważasz? Inaczej to forum nie miałoby sensu. Pozdrowienia.

bobby3, filmu nie widziałam, ale książkę czytałam, być może naginają fakty,ale czy jesteś w stanie to udowodnić? Zaintrygował mnie twój punkt widzenia, mimo że mam zupełnie odmienny i chętnie na ten temat poczytam/posłucham/pooglądam. Samo stwierdzenie :taka sytuacja nie mogła mieć miejsca i już" jednak mi nie wystarcza, dlatego gdybyś mógł przytoczyć jakieś pozycje literackie, ewentualnie strony internetowe, cokolwiek byłabym wdzięczna.
Pozdrawiam;)

użytkownik usunięty
joschi

Ojej. Mi się wydaję, że obóz był tylko tłem. Tu nie chodziło o to, czy fakty się zgadzają czy nie. Chodziło o przyjaźń i o pokazanie, ze w każdych okolicznościach może ona być czysta i wyprana z uprzedzeń. Przynajmniej w książce tak było, film zobaczę dzisiaj.

Cześć Aśka:D

użytkownik usunięty
joschi

Dzięki Joschi za zainteresowanie. Ja w zasadzie dyskusje na tym forum zamierzałem skończyć. Powód jest tylko jeden: ludzie na tym forum wiedzą lepiej i nie zamierzają podjąć dyskusji. Wyczuwam, że chętnie zaangażowaliby się w utarczki słowne niż w dyskusje o filmie. Z reguły nie uczestniczę w żadnych forach, ale mam ostatnio nawrót namiętności do kinomaniactwa (oglądam co się da) i chciałbym o tym pogadać, a nie mam za bardzo z kim. No, ale nieważne. Jesteś pierwszą osobą, która chciałaby poznać temat głębiej. Tego tak łatwo się nie da. Literatura jest ogromna i niczego tak naprawdę nie trzeba udowadniać. To co można było, już dawno udowodniono. Reszta to teorie w stylu Bogusława Wołoszańskiego, którego zresztą jestem wielkim fanem i mam prawie wszystkie jego książki. Jeśli masz ochotę poczytać na tematy związane z III Rzeszą i II wojną to z arcybogatej literatury polecam np.: Franciszek Ryszka "Noc i Mgła" - dowiesz się w przystępny sposób jak rodził się nazizm w Niemczech, Chrisopcher R. Browning "Zwykli Ludzie 101 Policyjny Batalion Rezerwy i ostateczne rozwiązanie" - książka przerażająca w swojej wymowie. Dowiesz się z niej jak to kilkudziesięciu zwykłych ludzi z Hamburga, robotników, urzędników itp. wysłano na wschód Polski i do Rosji żeby zabijali ludzi. Przeczytasz jak młody oficer przywiózł na miejsce kaźni swoja narzeczoną i wszystko jej pokazywał, dowiesz się, że jednym z najpoważniejszych problemów oprawców był rozpryskujący się mózg z krwią ofiar, który brudził ich mundury (wymyślono później skuteczniejszy sposób zabijania). Wreszcie dowiesz się, że byli tacy, którzy napisali do dowództwa prośby o zgodę na powrót do Niemiec i taką zgodę dostali. Daniel Goldhagen "Gorliwi Kaci Hitlera". Adam LeBor Robert Boyes "Przeżyć w II Rzeszy". Laurence Rees "Naziści, ostrzeżenie historii". Jan Kosiński "Niemieckie obozy koncentracyjne i ich filie". Uff! Dość. Nie chciałbym cię zniechęcić, więc tyle starczy. I tak dużo. Zaznaczam, że celowo wybrałem publikacje o "lżejszym" gatunku, bez niepotrzebnego naukowego bełkotu. Te publikacje pozwolą ci zrozumieć, że można było ludziom tak wyprać mózg, iż na rozkaż Hitlera robili wszystko bez zastanowienia, że Hitler w Niemczech był wielbiony przez większość społeczeństwa i tak naprawdę aparat represji (Gestapo) wcale nie musiał być rozbudowany (liczył niewiele ponad 40 tys. funkcjonariuszy), bo ludzie sami na siebie donosili. Jeśli to przeczytasz, wnioski na pewno wyciągniesz. Nie sądzę żebym więcej udzielał się na forum tego filmu. Nie ma to już dla mnie sensu. Za kilka miesięcy wszyscy się przekonamy, że film przejdzie bez echa lub będzie wskazywany jako gniot fałszujący ówczesną rzeczywistość. Takich filmów jest zresztą pełno w historii kina. Pozdrawiam Cię i wszystkich kinomaniaków. P.S. Odszczekuję swoje słowa w jednym z poprzednich postów o kryminalistach. Obejrzałem "Swołoczi". Pozdro.

Brawo za wytwałość w tłumaczeniu społeczeństwu. Ja bym tak długo nie wytrzymał :)
W całej rozciągłości zgadzam się z Tobą o (mówiąć w skrócie) pewnych nieścisłościach, naciąganiach i dość frywolnym stosunku reżysera do prawd historycznych.

Najgorsze jest to, że jak twierdzisz: nie przekonasz. Ludzie wiedzą lepiej.
Jeszcze chwila, a musiałbyś się tłumaczyć, że np. kogoś obrażasz, bo ktoś ma swoje zdanie, swoje uczucia, a Ty je bezczelnie depczesz pisząc, że taka sutuacja nie mogła mieć miejsca. W skrajnym przypadku zostałbyś określony mianem "pedał'.
Dopuszczam też myśl, że skoro zaprzeczasz (nie ważne czemu), to na pewno jesteś Żydem (tu nazwa Klubu Sportowego)

Pozdrawiam.




JajoX

JajoX, czyżby jakies złe doświadczenia? W tym temacie akurat dyskusja od początku jest toczona w kulturalny sposób, więc nie wiem po co wyjeżdżasz z tymi "mądrościami"...

Ja chciałbym się jeszcze ustosunkować do wypowiedzi bobby'ego3, gdyż wydaje mi się, że mój post odczytał jako atak na swoją osobę, a nie takie było moje zamierzenie. Chodzi mi o to, że Ty patrzysz na ten film przez pryzmat historii, a to nie jest film historyczny. W "Chłopcu w pasiastej piżamie" nie chodzi o ukazanie faktów, ale zaprezentowanie innego, dziecięcego spojrzenia na tragiczne wydarzenia z przeszłości. A w tle pojawiają się problemy prawdziwe: silna indoktrynacja o której wspominasz (postać Gretel), propaganda (film o tym, jak to fajnie jest w obozach), mordowanie ludzi itd. To, że w rzeczywistości żaden Bruno nie przekopał się do obozu to nie jest żadna niespodzianka, ale reżyser kręcąc dramat nie oparty na prawdziwych wydarzeniach mógł sobie pozwolić na pewną umowność dla wzmocnienia ogólnej wymowy filmu.

Tak więc jestem przekonany, że za kilka miesięcy film Hermana nie będzie wskazywany jako gniot (którym na pewno nie jest) fałszujący ówczesną rzeczywistość, bo on wcale nie miał zamiaru ukazywać historycznych faktów tylko pokazać ówczesne problemy, a jednocześnie silnie zagrać na emocjach widzów.

użytkownik usunięty
Mikez

Mikez, do pewnego stopnia masz rację, ale nie całkiem się z tobą zgadzam. Tego typu film niesie ze sobą również misje edukacyjną, czy tego chcemy, czy nie. Film pornograficzny będzie jedynie edukował widza jak uprawiać seks :), a nie jaka była sytuacja w obozach koncentracyjnych. Tam ciężar edukacyjny jest o wiele mniejszy niż w przypadku filmów historycznych. Oglądają porno widz może powiedzieć: jato umiem i znam. Oglądając film historyczny może powiedzieć: "tak było". I stanie się tak również wtedy gdy film jest źle zrobiony i fałszuje tę historię. Dlatego na reżyserze spoczywa duża odpowiedzialność. Jednak rzeczywistość, jaka jest każdy widzi. Kręci się filmy według własnego uznania, w myśl zasady, ze pokazujemy to co nam odpowiada. Ale tym przecież sterować się nie da. Dlatego warto dyskutować, dlatego powstają dyskusyjne kluby filmowe, a także takie fora jak to. Chcemy dzielić się swoimi wrażeniami i odczuciami, a każdy przecież może mieć inne. Zwróciłeś pewnie uwagę, że ja w swoich wypowiedziach unikam drastycznych sformułowań. Wynika to z mojej wiedzy i doświadczenia. Nauczyłem się szanować poglądy innych, nawet jeśli są diametralnie odmienne od moich. Mogę dyskutować, ale nie dopuszczam wzajemnego obrzucania się inwektywami. Mamy to na co dzień w telewizorze. Może właśnie dlatego ja jestem wielbicielem kina. Wracając do poprzedniej myśli: jest oczywistym, że kino nas oszukuje. Po to ono jest. Stwarza iluzje, wzbudza emocje, pobudza do myślenia - przynajmniej powinno. Ale w skrajnych przypadkach może mieć oddziaływanie negatywne, szczególnie wśród widza nie posiadającego właściwej wiedzy. Czy uznałbyś "Stawkę większą niż życie" czy "Czterech pancernych..." za filmy historyczne? Przecież to śmieszne. Ale filmy te ogląda już któreś z rzędu pokolenie. Stały się one filmami kultowymi (ja też je lubię). Tyle, że wszyscy wiedzą, iż jest to fikcja historyczna. W przypadku "Chłopca..." już nie. I to jest główna myśl, która przyświeca moim rozważaniom. Jest takie mało parlamentarne określenie na postrzeganie przez ludzi historii: "historia jest jak d... . Każdy ma swoją". Dzięki za dyskusję. Oczywiście, że przeciwnych zdań nie biorę do siebie. P.S. Mikez! Jeżeli "Chłopiec w pasiastej piżamie" zostanie uznany za dobry film, jestem gotów odszczekać wszystko, co napisałem na tym forum. Ale jestem spokojny. Już uważany jest przez poważnych ludzi za gniot. Pozdrowienia.

Ale gdzie tu jest to fałszowanie historii? Nie zabijali Żydów w obozach? Nie indoktrynowali dzieci/młodzieży? To wszystko jest w tym filmie ukazane. Czy za fałszowanie historii uważasz zakończenie filmu? Bo ja nie, tak jak pisałem wcześniej, może i jest ono nieprawdopodobne, ale na pewno nie przeczy w żaden sposób historii. Film fabularny rządzi się swoimi prawami, pewne ustępstwa i uproszczenia są nieuniknione, gdyż w przeciwnym wypadku byłby to film dokumentalny.

/"Już uważany jest przez poważnych ludzi za gniot."/
Można wiedzieć kogo masz na myśli pisząc o "poważnych ludziach"? Historyków? A może krytyków filmowych? Jeśli tych pierwszych to powiem tylko tyle, że film (i to, powtarzam, dramat, a nie film historyczny!) należy oceniać jak film, a nie wywód naukowy. Jeśli tych drugich to ilu ludzi, tyle opinii.

Pozdrawiam i cieszę się, że skłoniłem Cię do dalszej dyskusji ;)

użytkownik usunięty
Mikez

Mikez! O tym, co moim zdaniem jest fałszerstwem w tym filmie napisałem powyżej, więc nie będę się powtarzał. Kończę dyskusje o tym filmie, bo nie widzę sensu dalszego ciągnięcia tematu. Na koniec chciałbym ci przytoczyć fragment opisu jednej z tablic, które napotkasz gdy będziesz zwiedzał Muzeum Stutthof w Sztutowie: "System strzeżenia obozu składał się z wielu nawzajem uzupełniających się elementów. Cały teren obozu otoczony był podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego, zewnętrzny rząd drutów podłączony był od źródła wysokiego napięcia. Pomiędzy drutami, w kilkudziesięciometrowych odstępach umiejscowiono wieże wartownicze. Łącznie na terenie kompleksu obozowego znajdowało się 25 wież wartowniczych. Na każdej z nich straż pełniła dwuosobowa załoga z bronią maszynową. Teren obozu oraz obszar przyległy do niego w promieniu kilku kilometrów patrolowany był również przez wartowników SS ze specjalnie tresowanymi psami. System strzeżenia obozu Stutthof oraz jego specyficzne położenie geograficzne sprawiały, że szanse ucieczki z obozu były bardzo ograniczone. Zdecydowana większość podejmowanych ucieczek z obozu centralnego skończyła się niepowodzeniem". Więc nawet to pokazuje w jak niedorzecznym świetle przedstawiono w filmie sam obóz koncentracyjny. Na koniec propozycja: jeśli kiedykolwiek przyjechałbyś na wakacje nad morze, na Mierzeję Wiślaną, odwiedź Muzeum Stutthof. Ja tam pracuję. Jeśli będę akurat dostępny, zorganizuję ci zwiedzanie i pokaz w kinie free. Najlepiej jakbyś przywiózł kogoś z rodziny lub przyjaciół. Niech więcej ludzi to zobaczy. To oczywiście całkiem luźna i nie zobowiązująca do niczego propozycja, ale kto wie... Dzięki wszystkim za dyskusję i chciałbym prosić o niekomentowanie moich postów o tym filmie. Po prostu nie będę na nie odpowiadał. Pozdrawiam wszystkich kinomaniaków!

ocenił(a) film na 9

bobby historia historią ale ciesze się ze poruszyłeś ten wątek bo zaczęłam więcej o myśleć o tym filmie pod tym kątem... ok taki obóz jest nie możliwy to że dzieciak przez jakiś czas w ciągu dnia siedział przy drucie też...
..a czy możliwe aby Żyd usługiwał SSmanom przy stole?

czy możliwe aby 8 letni Niemiec nie miał wiedzy o obozach?

użytkownik usunięty
JajoX

Dzięki, stary, z wsparcie. Co prawda na tym akurat forum rozmowa odbywa się we właściwym tonie, ale trzymając się wątku historycznego, poruszyłeś dla mnie ciekawy temat. Można to określić mianem "wspólnego wroga". W hitlerowskich Niemczech wrogami byli najpierw komuniści, socjaliści, a później przede wszystkim Żydzi. Na nienawiści do nich Hitler budował swoją pozycję w ówczesnym społeczeństwie niemieckim. Trafiło to na podatny grunt, ponieważ po I wojnie światowej Niemcy pozostały zdruzgotane i sfrustrowane swoim upadkiem. Krótki czas demokracji Republiki Weimarskiej Hitler wykorzystał propagandowo, wmawiając Niemcom, że demokracja to zgnilizna, dekadencja i szybka droga do upadku wszelkich "wartości narodowych". Inna sytuacja była w stalinowskim ZSRR. Dla Stalina wrogiem mógł być każdy: inteligent, dowódca wojskowy, lekarz, czy nawet zbyt gorliwy komunista. Ale jest jeden punkt styczny wszelkich dyktatur: wspólny wróg. Manipulując odpowiednio nastrojami społecznymi można nastawiać wrogo jednych przeciwko drugim. I tak robiono. Władza uzyskiwała w ten sposób akceptację dla swoich, często zbrodniczych działań. Ale czy tylko dyktatura? Czy i dziś nie mammy podobnych przykładów. Ci co śledzą nasze życie polityczne widzą, że podejmowane są działania "napuszczające" jednych na drugich. Przysłowiowym "wrogiem" może być Żyd, emeryt, homoseksualista, policjant, czy ktokolwiek inny. Robi się dym medialny, osiąga swój cel, a później następuje cisza. Społeczeństwo zapomina i już zajęte jest innymi sprawami. Hitler te cechę społeczeństwa znakomicie wykorzystywał. W Mein Kampf napisał takie zdanie: "masy nie maja pamięci”. Z tego filozofowania wypływa jeden wniosek: dziś ja a jutro możesz być ty. Znakomicie przekazał tę myśl jeden z nielicznych antyhitlerowskich opozycjonistów: pastor Martin Niemöller. W obozie koncentracyjnym napisał on taki wierszyk:
"Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było”.
Ten wierszyk oddaje istotę całego mojego mądrzenia się. Mam nadzieję, że nie nadużyłem twojej cierpliwości. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Zonaty

zwróciłeś uwagę na istotną rzecz...
brak współczucia dla pozostałych więźniów...
ok to prawda głównym bohaterem był chłopiec... ale ja nawet nie współczułam żydowskiemu chłopcu - tylko Matce :(

prawda Thewlis zagrał doskonale, charakteryzacja bardzo dobra...

a co dyskusji na temat czy to możliwe czy nie i o misji edukacyjnej filmu...
dla mnie nie istotne czy to możliwe - istotne jest że chłopiec szuka odpowiedzi na pytanie czy Żydzi to źli ludzie? a nawet nie ludzie - wg SSmanów! czy różnią się od niego.
Poszukuje potwierdzenia że ojciec jego jest dobry - po obejrzeniu dokumentu o obozie chłopiec przytula się do taty bo mu wierzy - bo ojciec jest autorytetem bo ojciec jest jednak dobry...
...tylko że w obozie nie ma tej kawiarenki...
a obóz to nie zabawa

...U mnie podobne odczucia, jak mały przeszedł pod tym drutem to odrazu pierwsza moja myśl była taka no i niestety tak też się stało. Ale miałem nadzieje, że ktoś pospieszy z pomocą. Tylko komu z pomocą ??? Do głowy przychodzi odrazu tysiąc pytań. Hmm, ciekawe czym ojciec Bruna zajmował się po tym zdarzeniu? Czy nadal taki oddany idei?? Zgadza się mocne posunięcie.

voytec10

Nie potrafie tylko zrozumieć komu przeszkadza naginanie rzeczywistości, przecież to jest FILM! 95 % filmów nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. A po zatym to co się działo w obozach koncentracyjnych to podejrzewam , że by się nam w głowach nie pomieściło.

ocenił(a) film na 7
voytec10

Film to oczywiscie troche bajka,ale z moralem dajacym do myslenia,wiec nie jest to skonstruowane tak bez sensu.
W ostatniej scenie ojciec SS-man jest po prostu ojcem,ktory stracil w glupi
sposob dziecko a nie facetem robiacym porzadek z zydami.

ocenił(a) film na 9
Vaginator

Myśle, że duża czesć Niemców taka była. Głupia propaganda, popieram bo muszę. Historia nieprawdopodobna to fakt, raz sprawa chłopca, który nie miał prawa podejśc do muru bo od razu zauważono by go z wierzyczki, dwa za siatką całe dnie chodzili wartownicy z psami. Postawa żony też jest naciągana, w rzeczywistości było zgoła odwrotnie. Często same się bały sprzeciwić męzowi,a najcześciej miały podobne poglądy. Koniec filmu jest dramatyczny i zaskakujacy. W sumie do ostatniej chwili myślałem, że ktoś go zatrzyma. Oceniłem ten film jako pewną fikcję i za to oceniam na 9.

użytkownik usunięty

A wiecie, kiedy będzie premiera w Polsce? Z tego, co pamiętam miała być 06.03.09, ale chyba coś nie wyszło...