Film nie może być wiarygodnym materiałem ukazującym życie w obozie koncentracyjnym.
Co więcej, wiele z elementów fabuły było wręcz nierealnych i niemożliwych:
1) druty nie były przez nikogo pilnowane, 8- letnie dziecko zrobiło tam podkop (w
rzeczywistości druty były pilnowane przez uzbrojonych strażników; inaczej więźniowie
uciekaliby masowo)
2)Niemcy panicznie bali się wszelkiego rodzaju chorób, brudu. Fragmenty z więźniem o
swojsko brzmiącym imieniu Pawel, który nalewa wina, czy obiera ziemniaki, są totalną
bzdurą. Film swoją naiwnością denerwuje, zamiast wzruszać.
W ostatniej scenie, gdy więźniowie trafiają do rzekomej łaźni i gaśnie światło, przeszły mnie
jednak ciarki.
Dopiero koniec filmu, tak tragiczny dla Brunona, ukazał prawdę o PIEKLE OBOZU
KONCENTRACYJNEGO.
Ale nie we wszystkich obozach były takie same warunki przecież..to nie był obóz Auschwitz-Birkenau a druty nie były pilnowane bo i tak były pod napięciem. A w filmie raczej hodzi o pokazanie porozumienia chłopców, którym nie przeszkadzają różnice społeczne. Taka jest moja opinia.
ten film to po prostu bajka, tyle, że dziejąca się podczas II wojny w ten sposób można usprawiedliwić chyba te wsyzstkie błędy historyczne itp.
Jesse ma rację, nie we wszystkich obozach panowały takie warunki jak w aushwitz. Początkowo np. w dachau więźniowie chodzili sobie swobodnie po swoich sektorach obozowych, bez bicia i egzekucji.