Niektórzy się spierają, że film jest naciągany, aczkolwiek to nie chodzi o fakty, tylko o przekaz tego
filmu, który uważam za bardzo poruszający. Zabrakło jednak zakończenia, gdy ojciec "potwór"
znajduję w gronie skazanych przez siebie na śmierć swojego niewinnego syna - martwego.
Właśnie o to chodziło, żeby takiego zakończenia nie dawać, bo byłoby to zbyt proste. Oglądając film i nie znając jego zakończenia gdy jedną z możliwości wydała się śmierć Bruna, pomyślałem, że pewnie zostanie zrobiona tak, że jego ojciec stoi nad swoim martwym synem i wrzeszczy coś do nieba. Na szczęście reżyser nie wystawił wszystkiego kawę na ławę, tylko uznał, że wiadomo, że chłopiec nie miał prawa przeżyć (choć jeden przypadek był chyba w Auschwitz, że dziewczynka przeżyła komorę gazową, no ale "musieli" ją później zastrzelić) i zakończył film ujęciem "szatni". Takie nie ukazywanie wszystkiego podoba mi się w filmach. Np. gdy nie pokazuje się scen seksu, ale kończy się ten wątek np. zamykanymi drzwiami do sypialni, bo każdy i tak wie co tam się wydarzy, a jak chce sobie zobaczyć scenę seksu to na odpowiednie strony w internecie może wejść. Amen.