Właśnie skończyłam oglądać... no i właśnie...
II wojna światowa i holokaust ... zawsze pozostaną przekleństwem tego świata..
Widziana oczyma ośmioletniego i naiwnego chłopca... wydaje się..
o ile wogle to możliwe, jeszcze bardziej przerażająca..
Poczytałam opinie na temat tego filmu...
i bardzo się cieszę, iż zrobiłam to dopiero po jego obejrzeniu..
Ja na pewno nie będę tutaj oceniała realizmu tego obrazu..
nie mam także zamiaru rozwodzić się na temat poszczególnych scen i prowadzić dyskusji o tym czy były one logiczne, czy też nie...
w obliczu historii i tematu poruszanego w tym filmie, wydaje mi się to jednak sprawą drugorzędną..
We mnie ta historia wywołała mnóstwo emocji.. i chyba o to chodziło w tym filmie.
Jak by na to nie spojrzeć, jest to film fabularny.. i tym samym, ma pewnie trafić do odbiorców, którzy niekoniecznie obejrzą filmy dokumentalne w tej tematyce.
Dlatego też abstrakcją byłoby go porównywać do filmów dokumentalnych...
przecież to dwie zupełnie różne formy przekazu..
dokument ma za zadanie pokazywać fakty, ten natomiast ma przede wszystkim za zadanie poruszać..
i w moje opinii właśnie to zrobił... bez zbytniego patetyzmu i wielkich efektów..
bez ukazywania wprost okropności wojny..
"Idiotyzm" i "głupota" raczej użyłabym w stosunku do samego faktu wojny..
to że wogle były i są .. to jest idiotyczne i głupie...
nie uważam natomiast za właściwe używania ich w stosunku do samej próby ukazania
okrucieństwa i bezsensowności wojny..
każda forma przekazu, która będzie nam przypominała jak straszny był to okres,
jest dla mnie formą właściwą.
Podsumowując... pomimo pewnego braku realizmu, mnie osobiście film bardzo poruszył..
zderzenie dziecięcej naiwności z okropieństwami mającymi miejsce w tle, jest bardzo wymowne..
niekiedy "cisza", krzyczy o wiele głośniej niż najgłośniejszy wrzask..
i ja właśnie tak odebrałam ten film.. jako "krzyczącą ciszę"