czy to tylko moja obserwacja, że sensem tego filmu jest nie wrażliwość Bruna i jego matki, a zaślepienie siostry i ojca, ale naiwność dziecka. Naiwność oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. dziecięce postrzeganie świata jest zupelnie inne niż nasze - dorosłe. dzieci widzą więcej i jeśli poznaja coś na własnej skórze nie dadza sobie wmusić bzdur. tak jest z Brunem. Jego siostrę można juz postrzegac jako dorosłą. zobaczyła Kurta i chciała, żeby on ją pokochał tak samo jak ona jego, dlatego robiła, co robiła. Prawda, że gdyby nie ojciec i ten beznadziejny nauczyciel, to ona byłaby inna. ale wracając do Bruna. było mu przykro, że nie miał się z kim bawić. Szmulowi tez było przykro, że nie miał się z kim bawić. warte zauważenia jest też to, że ani jeden, ani drugi tak naprawdę nie wiedzieli, co się wokół nich dzieje. i o to chodzi. o pięknie naiwne dziecięce postrzeganie świata. moim zdaniem to jest pointą tego filmu. z mojej strony 10/10.
P.S. Być może wyjdę teraz na melodramatyczną, ale mam to gdzieś.
Śmieszą mnie wasze wypowiedzi w sensie: "Żydzi podczas wojny jedno, a teraz robią o wiele gorze rzeczy". Nie jestem Żydówką. Jestem Świadkiem Jehowy. Świadkowie byli jeszcze bardziej poszukiwani niż Żydzi. Tam się działy straszne rzeczy. Takie, których wielu z was nawet nie potrafi sobie wyobrazić.