Popatrzmy na ten film wyłącznie ze strony kina – bez unoszenia się uczuciami, bez historii, obiektywnie. Napiszę na szybko co uważam osobiście.
To dość przykre, że ludzie zaczynają interesować się filmografią dopiero, gdy tytuł pojawi się na nienajbardziej ambitnej stronie. Zrobiło się wokół tego filmu wiele szumu – dlatego się odezwę.
Film poprawny, ładne zdjęcia, aktorstwo, dobry pomysł z tym, że staniesz się wielkim odkrywcą, gdy znajdziesz miłego Żyda. Ostatni plus do tego filmu: ukazanie, jak łatwo młodym człowiekiem manipulować i jak łatwo zrodzić w nim bezsensowną nienawiść bez zupełnego udziału jego woli, czasami niezupełnie prawdziwą nienawiść.
Ale nie jest to film „przesmutny” (jak pewien ignorant orzekł). Nie jest to też film prawdziwy. Jeśli ktoś ocenia ten film jako smutny, to tylko na niekorzyść tego filmu. Filmy postawione wyłącznie na wzruszenie nie są jakościowo dobre. Niestety ten wg mnie również – z tym że mnie nie wzruszył. Myślę, że każdy, kto jest dość dobrze zapoznany z tematyką obozową, nie znalazł w tym filmie nic nowego, a na pewno nic bardziej wzruszającego niż do tej pory (dlatego uważam, że ten jest postawiony wyłącznie na lekkie wzruszenie masą). Wiem, że po to są filmy, po to całe katharsis. Mówię tylko, że na mnie to nie działa. A na pewno nie w ten sposób wywołuje się prawdziwe wzruszenie.
To smutne, że cały scenariusz musi układać się tak, żeby usilnie powstała z tego historyjka. Niestety niewiele w tym prawdy. Widzę tylko usilnie stworzonego chłopca, który ma uczucia. Widzę usilnie wykreowaną matkę, która zna uczucia. Oczywiście musiały się takie osoby pojawić w filmie, żeby powstał z tego dramat... Nie no ale akurat w tym filmie musiało się złożyć tak oczywiście przypadkowo, że matka jest niesamowicie troskliwa, a ojciec zarządzający obozem doszczętnie zdruzgotany stratą syna. Nie ważne. Dlaczego zupełnie przypadkiem tyle wrażliwości musiało pojawić się w jednym filmie? Dlaczego? Bo inaczej nie było by fabuły. Cóż.
Powiedzcie mi, dlaczego ważna, końcowa scena musi mieć BURZĘ w tle. Kurczę, motyw przejedzony masakrycznie.
Końcówka w ogóle mnie nie zaskoczyła. W momencie gdy przechodził na drugą stronę wiedziałam, że tak się skończy.
Film się ciągnie. Brak wartościowych dialogów. Gdzie się podziały niezrobione na chybcika, nisko budżetowe, mające cel inny niż zarobek filmy?
To trochę niedorzeczne, w realnym świecie obydwaj chłopcy zostali by już dawno dostrzeżeni, prawdopodobnie upomniani, jeśli nie martwi. Scena gdy poleruje szkła – niemożliwym jest, żeby więzień został bez opieki. Równie niedorzecznym fakt służenia w domu Żyda, bo nie sądzę, żeby byli tak biedni. Również nie byli tak biedni na jednego nauczyciela dla dwojga dzieci, które znacznie różnią się wiekiem.
Lubię czytać takie wartościowe posty, chociaż nie ze wszystkim się zgadzam. Filmowi dałem 7/10. Także zauważyłem, że film jest zbyt prosty, oczywisty, popada w banały, a swoją tematyką i taką a nie inną dramatyczną historią musi wzruszyć widza. O ile bardzo wysokie noty na Filmwebie mnie nie dziwią (w ogóle bym sie nimi nie kierował), o tyle dziwią mnie bardzo wysokie oceny na IMDB.
Bardzo podoba mi się to spostrzeżenie: "To dość przykre, że ludzie zaczynają interesować się filmografią dopiero, gdy tytuł pojawi się na nienajbardziej ambitnej stronie". Chyba wiem, o co chodzi. Załamałem się, jak zobaczyłem ten obrazek w Necie. Żałosny, pewnie zrobiony przez 15 latka.
Jak na produkcję BBC to nie jest zły film. Jest poprawny. Nie lubię, jak Niemcy mówią po angielsku, no ale jak o tym zapomnieć to da się to przeżyć.
Dodawanie dramatyzmu polaniem deszczu w scenie kulminacyjnej może i jest zabiegiem poniżej pasa, ale nie zwracalbym na to uwagi.
Ja bym ten film tak usprawiedliwił: z założenia miał być prosty, bazuje na książce, więc na pewno były jakieś ograniczenia fabularne, miał być zrozumiały zapewne także dla Amerykanów, tak więc nie robiłbym wielkiego szumu wokół niego. Z drugiej strony musze przyznać, że nie nudziłem się na nim. Jak na dzieciaki to ci młodzi aktorzy byli nienajgorsi, świetnie ucharakteryzowani. Odpowiedź na pytanie, po co kręcić takie filmy udzieliłby ci pewnie jakiś były więzień obozu. Gdzieś czytałem, że ludzie powinni to wiedziec, powinno się im to przypominać. Może i historia jest bardzo naiwna, tym samym nie trzyma się kurczowo rzeczywistości, ale nie popadajmy w skrajności. Może tak miało być. Dzięki temu mamy film atrakcyjny dla młodszych widzów, w którym prawdziwej przemocy nie musismy widzieć, żeby się jej domyślić. Myślę, że było możliwe, że więźnia trzymali jako pomoc domową. Jeśli to było w Niemczech, to nie miał szans uciec.
Pozdrawiam!