Niestety Leslie Cheung nie powraca w roli naszego fajtłapowatego poborcy podatkowego, ale
zamiast niego mamy postać bardzo podobną (w zasadzie różni się tylko tym, że jest mnichem
buddyjskim). Joey Wang powraca jako duch i jej postać jest prawie identyczna jak ta, którą grała w
pierwszej części. W zasadzie to całość trochę za bardzo przypomina część pierwszą (nawet
główny zły duch jest ten sam). Jednak pomijając zapach odgrzewanego kotleta, film jest nadal
całkiem przyjemny w odbiorze. Lubię te hongkońskie filmy o duchach lub wampirach i walczących
z nimi mnichach.