Mamy natomiast mnóstwo komedii romantycznych, o żenującej, przewidywalnej fabule, z wątkami romantycznymi całkowicie nierealnymi, przesłodzonymi do granic wytrzymałości ludzkiego żołądka.
"I Think I Love My Wife" jest natomiast filmem naturalnie zabawnym, z prawdziwymi bohaterami, posiadającymi piękne cechy, ale nie pozbawionymi słabości. Nie wiadomo do samego końca jak film się zakończy, gdyż bohater ma dwie, równoległe ścieżki wyboru. Zakończenie okazuje się być bardzo interesujące, niebanalne, wciągające...
Doprawdy nie rozumiem gustów dystrybutorów filmowych, albo też przeważającej części widowni w Polsce, bo nie wiem z czyjej winy nie ma tej produkcji w polskich kinach.
A jest ona świetnym przykładem amerykańskiego, komercyjnego, lekkiego kina, jakie powinno być wyświetlane w multikinach.