Zniechęcony fatalnymi recenzjami i komentarzami długo zabierałem się do skonsumowania "Ciacha".
Po spożyciu czułem się jakbym wypił litr tranu na czczo. Przed puszczeniem pawia powstrzymywała mnie tylko natrętna myśl że może w filmie jest ukryte jakieś drugie dno i ten film to świetny pastisz (czego, kogo?) tudzież satyra.
Po przegrzebaniu kilku metrów mułu i nie znalezieniu drugiego dna doszedłem do wniosku że większość się myli i nie ma racji.
Bo ten film to nie porażka czy też nieporozumienie, to totalny dramat w każdym aspekcie.
I zastanawiam się jak twórca "Pitbulla" mógł upaść tak nisko.