Nigdy wcześniej nie widziałem filmu, który byłby tak beznadziejny jako całość, a jednocześnie posiadał momenty, w których śmiałem się do łez. Te momenty to :
1) "Zgrzałam się jak pedofil w sklepie z zabawkami" - MISTRZOSTWO
2) Pojawienie się na ekranie Krzysztofa Kononowicza - i wszystko jasne
3) Bosak i gra... interaktywna (?) nie wiem jak to nazwać... W każdym razie chodzi mi o grę w łowienie rybek, gdzie sam trzymasz wędkę. Moim zdaniem jest to genialny dowcip, który na dodatek posiada przesłanie (jesteśmy tak uzależnieni od elektroniki, że nawet coś takiego jak wędkowanie wolimy "uprawiać" za pomocą gry.)
Po trzecim z tych momentów należy natychmiast wyłączyć ten koszmarny film, potem nie dzieje się już nic śmiesznego, w ogóle nic się nie dzieję.