Zabiła matka dziewczyny, która chciała, aby policja w końcu odnalazła zabójcę jej córki. Na końcu filmu policjant potwierdza jej, że to tamten facet zabił jej córkę, mimo że doskonale wiedział, że było ich dwóch. Wiedział też, że matka dopuściła się drugiej zbrodni i nie chciał, żeby znowu zabiła, wiedząc, że prawdziwy zabójca jej córki jest wciąż na wolności.
W takim razie jak wytłumaczysz słowa mordercy Pii do kobiety przy hutśawce, że musiał wysłać przyjacielowi "wiadomość", żeby ten go znów odwiedził? Teoria ciekawa, ale żadnego pokrycia tu nie widzę. Mordercą był ten sam człowiek, chciał przywołać byłego przyjaciela, a przy okazji go uciszył i nadal jest bezkarny.
Ja też obstawiam matkę, bo ta postać w płaszczu przeciwdeszczowym, która wyrzucała telefon tej dziewczyny, była niska i drobna.
faktycznie ciekawa teoria, gdyby nie końcowe sceny, mogłabym także tak domniemać
Za matką przemawia wygląd postaci w płaszczu przeciwdeszczowym, która wyglądała na chudą, niską kobietę.
Jest jeszcze jedna możliwość. Policjant zaprzeczał podejrzeniom o drugim sprawcy, bo z tą matką współpracował. Pojawienie się drugiego podejrzanego ujawniłoby, że chociaż był związany z pierwszą sprawą, to z drugą nie miał nic wspólnego. Przez to śledztwo ciągle by trwało.
Film nie pozostawia żadnych niedomówień odnośnie tego, kto zabił. Była to ta sama osoba - dozorca-pedofil. Zabił drugą dziewczynkę w ten sam sposób, jak poprzednią, bo wiedział, że sprawa zostanie nagłośniona przez media i dowie się o niej jego przyjaciel sprzed lat. Facet był samotny i liczył, że w ten sposób ściągnie do siebie swojego przyjaciela, by jak za dawnych lat miał z kim dzielić swoją "pasję", nie czuć się osamotnionym i może nawet być zrozumianym. Fakt, że jest sprawcą potwierdza lista rzeczy, które robił w dniu zaginięcia drugiej dziewczynki przedstawiona policjantce - była tam mowa między innymi o smarowaniu huśtawki, ale jak wiemy ze wcześniejszych scen, jedna z lokatorek zwróciła mu uwagę, że huśtawki nieznośnie skrzypią - ta sytuacja była jednak już po zaginięciu dziewczynki, co potwierdza, że kłamał o tym, co robił. W końcowych scenach oddaje sąsiadce kluczyki do wypożyczonego od niej samochodu i sam przyznaje, że wysłał przyjacielowi wiadomość, a ten przyjaciel ją otrzymał i przyjechał. Niestety dozorca nie przewidział, że przyjaciel targany poczuciem winy i wyrzutami sumienia postanowi popełnić samobójstwo. Końcowa scena, gdy dozorca zamyka drzwi swojego mieszkania i zaczyna płakać uświadamia mu, że już najprawdopodobniej do końca życia będzie samotny.