Zacznijmy od stwierdzenia: Lepiej omijać ten film, a przejdźmy do szerokiej palety argumentów "dlaczego?". To, co od początku rzuca się w oczy to koszmarne aktorstwo- scena, gdzie dwóch kumpli (szczerze mówiąc już nie pamiętam ich imion) rozmawia w kiblu o zaręczynach- ich drętwe dialogi, wydukane z kartki, aż kłują w uszy. Przypomnijmy też sobie sytuacje, w której Jill zostaje porwana i w każdym ujęciu drze się jakby ją ze skóry obdzierano- uszy coraz bardziej krwawią. Śmieszna postać Franka, który miał jakąś dziwną manię podskakiwania + nieudolna próba stworzenia postaci wyizolowanej od ludzi. Przejdźmy teraz do głupot tego filmu- na samym początku czwórka przyjaciół jedzie po opustoszonych drogach, paliwo im się kończy, Jill proponuje sprawdzenie najbliższej stacji benzynowej na telefonie, którego nagle nie ma. Okey, dzwonią, odbiera jakiś koleś i nagle mają gdzieś to czy kończy im paliwo, że nie zdążą na koncert na który tak gnali. Ale hola hola, spacerują sobie po mieście i czekają dobre kilka godzin na tajemniczego mężczyznę a potem, co było przewidywalne, szok i niedowierzanie- samochód nie odpala, ktoś przeciął kabelki. Generalnie nie pojmuje sensu opuszczonego miasta, w którym tylu ludzi znikało- serio? Żadne FBI nie zainteresowało się tym tajemniczym "trójkątem bermudzkim"? To, że ludzie ginęli w biały dzień było pomijane? Nie wyobrażam sobie, żeby w rzeczywistości tak to sobie pozostawiono. Kontynuując, brutalne sceny były komiczne- choćby ta, która ma miejsce na samym początku; blondynka otwiera drzwi a tu nagle chlast! chlast! chlast! ktoś ją z boku dźga w brzuch. Powiedzmy, że w tym całym bagnie klauni są znośnie ucharakteryzowani, chociaż szczególnie nie wywoływali oni strachu. Poza licznymi nielogicznościami, film był nudny- po prostu uciekali od domu do domu, od pola do pola, starając się uciec- naprawdę koszmarnie im to szło. Było też kilka źle zrobionych przejść między jedną sceną a drugą. Poza tym temu filmowi brakowało pomysłu, świeżości, jakiejkolwiek nuty grozy i klimatu. Ogólnie rzecz biorąc odradzam.