PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=714528}

Coś za mną chodzi

It Follows
2014
5,7 60 tys. ocen
5,7 10 1 60433
7,3 81 krytyków
Coś za mną chodzi
powrót do forum filmu Coś za mną chodzi

Wiedziałem, że to będzie dobre, ale nie wiedziałem że aż tak! "It Follows" to jeden z najlepszych horrorów XXI wieku, a został nakręcony przecież za psie pieniądze, przez reżysera mającego pierwszy raz w życiu do czynienia z tym gatunkiem. Tym większe brawa.

Listę pochwał należy zacząć od atmosfery panującej w filmie. Ku mojemu zdziwieniu jest autentycznie przerażający. Przepełnia go gęsty klimat wszechobecnego zagrożenia, ponieważ "istota" prześladująca bohaterów może niemal w każdym momencie dopaść jedno z nich. Nie ma szans na ukrycie się, ucieczkę. Jeśli zdacie sobie z tego sprawę, cały seans zapewni wam spore wrażenia. A jeżeli jesteście zwolennikami jump scare'sów to też się nie zawiedziecie. Wrażenia upiorności dopełnia muzyka, a dla niej warto iść do kina. Basy miło pieszczą nasze uszy, jednocześnie dając sygnał, że niedługo "coś się wydarzy".

Jeśli oczekujecie czegoś więcej niż straszaka, "It Follows" nadal wygrywa na tym polu. Jest bowiem inteligentnie zakamuflowanym gąszczem metafor, o których istnieniu zdajemy sobie sprawę dopiero na po filmowych rozmyślaniach. Istotnych szczegółów jest tu sporo, a nawet pomysł wyjściowy jest czymś więcej niż się zdaje. To nie jest absolutnie powtórka z "Contracted", przestrzegającym nas przed przygodnymi kontaktami seksualnymi. Film Mitchella sięga nieco głębiej, sugerując wiele interpretacji, w tym nawet takich, które stanowią pewne tabu.

Niestety, nie jest to kino dla wszystkich, o czym można się przekonać już na niniejszym forum. To dzieło bardziej typowe dla lat 80, co zresztą było zamierzone. Reżyser rewelacyjnie oddał minioną epokę, ale dla wielu to będzie wada, bo tempo nieco starszych filmów odstręcza ludzi nastawionych na bardziej dynamiczny seans. Postaci jakie przybiera tytułowy "prześladowca" niektórzy na pokazie witali salwami śmiechu. To dowodzi, że niestety to film raczej dla weteranów horroru oraz filmofilów, którzy szukają czegoś więcej pod szatą kina gatunkowego.

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

„jeden z najlepszych horrorów XXI wieku” .....Nie no, dajcie spokój, kto będzie o nim pamiętał za dwa, trzy lata. Zważywszy na to, że mamy jeszcze kilkadziesiąt lat tego stulecia, to kto w ogóle będzie o nim pamiętał?!! Hasło reklamowe raczej mnie zniechęcało do pójścia na seans. Nasuwała mi się myśl, że jeżeli ktoś używa takich tanich chwytów, to i film będzie „tani”.
„Listę pochwał należy zacząć od atmosfery panującej w filmie”.......Tak. Faktycznie. Naprawdę fajna atmosfera. Sporo wychodzi ostatnio horrorów. Większość jednak, to krew i flaki w dowolnej ilości i kolejności. W tym filmie poza bardzo, ale to naprawdę bardzo brutalną śmiercią pierwszej ofiary reszta to głównie atmosfera!
„Wrażenia upiorności dopełnia muzyka, a dla niej warto iść do kina”.... Zgoda. Muzyka bardzo pomaga budować klimat. Czasami jednak jest ciut za głośno.
„Jest bowiem inteligentnie zakamuflowanym gąszczem metafor”....Wprawdzie nie lubię doszukiwać się ukrytych przesłań, metafor. Nie po to idę na horror, jednak faktycznie ten film spokojnie można byłoby rozebrać na czynniki pierwsze i sprawdzić, „co autor miał na myśli, albo gdzie indziej”.
„Niestety, nie jest to kino dla wszystkich, o czym można się przekonać już na niniejszym forum”.... Niestety ja o tym przekonałem się już w kinie. Reakcje publiki to głównie śmiechy i głupawe teksty. Generalnie, albo ktoś chłonął całość, albo ją odrzucał.

ocenił(a) film na 10
niedenerwujsie

Ja wiem, że ty nie o tym i chciałeś jedynie podkreślić jak bardzo przesadzona jest moja opinia o filmie twoim zdaniem, niemniej nie uważam by pamięć ludzka była wyznacznikiem wskazującym na wybitność filmu. Za 3 lata może i o nim się zapomni, ale taki los spotkał całe mnóstwo świetnych obrazów. Wielu widzów zupełnie zignorowało choćby "Popcorn" z 1991, a w moich oczach jest on rewelacyjnym przykładem metahorroru, równie inspirującym co "Krzyk" Cravena.

A tak poza tym nie zamierzałem powtarzać w swej wypowiedzi plakatowych sloganów. Na prawdę "It follows" mi się bardzo podobał :)

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

Oj, mi również film się podobał. Dla mnie nie był po prostu aż tak wybitny. Ciekawy, trochę inny. Do kolekcji pewnie go kiedyś kupię, jak będzie niedrogi oczywiście i z chęcią obejrzę jeszcze kiedyś. Tylko tyle i aż tyle. Pewnie, że pamięć ludzka nie jest wyznacznikiem wybitności filmu. Jest jednak jakiś ogólnie przyjęty zbiór filmów, klasyków, czasem bardziej, czasem mniej wybitnych, o których pamiętają niemal wszyscy. Czy ten film będzie kiedyś zaliczony do takich dzieł? Osobiście wątpię. Wcale nie chciałem podważać Twojej opinii o filmie. Jedyna krytyczna uwaga odnosiła się do niepoważnego sloganu reklamowego. Tobie film podobał się bardzo, mi troszeczkę mniej i tyle. Nie mogę jednak jeszcze nie pokusić się o taki mały apel do uczęszczających do kina, aby nie psuli zabawy innym. Jeśli film się nie podoba zawsze można wstać i wyjść. Jeżeli ktoś uważa, że zmarnował pieniądze, niech wyjdzie, to chociaż nie zmarnuje czasu. To co się działo na seansie w kinie w moim mieście, to cokolwiek żenada. Sam niejednokrotnie opuszczałem kino na słabszych filmach, nie czekając nie wiadomo na co. Polecam.

ocenił(a) film na 10
niedenerwujsie

Pozostaje mi dołączyć się do twojego apelu. Też miałem okropną "współwidownię" i cieszę się, że ten film był tak głośny, iż odcinał mnie przez większość czasu od nich. Niestety to ponoć standard na horrorach, dlatego chyba tak rzadko na nie chodzę.

ocenił(a) film na 6
niedenerwujsie

No tak, mi też się podobał film, ale nieco mniej. Po prostu spodziewałam się trochę więcej. A i ja rozumiem jakie może mieć przesłanie film, nie jestem głupia, rozumiem metafory, ale to że rozumiem, to nie znaczy, że musi mi się bardzo podobać - to piszę głównie do chris3z8.

Lucky_luke

"równie inspirującym co "Krzyk" Cravena" - czyli infantylnym kiczem był?

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

Nie liczyłbym na społeczność Filmwebu - dzisiejsi odbiorcy horrorów nie rozumieją, czym jest ten gatunek. Metafory są im nieznane, a jak nie podskakują na krześle - podpierają się ręką, zastanawiając się, kiedy coś się wydarzy. Nie generalizuję, ale takie mam wrażenie z młodzikami, którzy nie wysilają półkuli mózgowych. Nieco starsi, bardziej obeznani - szybciej dostrzegają powrót do korzeni. ,,Coś za mną chodzi'' nie ma tyle poukrywanych ,,myśli'', co ,,Lśnienie'', ale sprawia mnóstwo frajdy - dowiadując się, że warstwa psychologiczna jest nakreślona.

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Prawdopodobnie mnóstwo młodych widzów tak odbiera filmy, ale jakaś cząstka mnie każe mi wierzyć, że się mylisz. Ta cząstka która widziała jak w wieku 15 lat miałem za sobą już 5 filmów Felliniego, i ta sama, która spotkała na kameralnym pokazie "Obywatela Kane'a" ponad 10 osób z przedziału gimnazjum/liceum. Niestety faktem jest, iż pozytywnymi opiniami spotykam się częściej wśród krytyków/vlogerów/blogerów którzy widzą retro klimat, a reszta raczej zlewa wszystkie dodatki jakie oferuje "It follows" bo "film był nudny". A przecież ten obraz wyraźnie wyciąga rękę do współczesnego widza, gwarantując nie tylko zabawę konwencją, ale również straszenie we współczesnym stylu. Jak widać, różnorodność niezbyt obeszła polskiego widza, ale grunt że przyjęła się na rodzimym podwórku i twórcy horrorów coraz częściej urozmaicają swój repertuar.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

Dobrze jest się mylić. Najlepiej, gdy młodzież uczy się języka filmu od mistrzów kina, którzy niekoniecznie mogą im pasować: wspomniany Fellini, albo dajmy na to: Pasoliniego czy Kubricka (bardziej mainstreamowy, bardziej przyswajalny, co nie znaczy, że najprostszy w odbiorze). Kiedy człowiek pomija kino mniej nastawione na szybki ciąg montażu - łatwiej jest zrozumieć spokojniejsze historie, bez turbodoładowania. Gorzej, jeśli ktoś nie zna horrorów z lat 80. - może nie zauważyć tej oldschoolowej stylizacji, bo jak, jak nie widział? Choć zakładam, że nie ma chyba nikogo, kto by nie oglądał za dzieciaka filmów grozy klasy B.

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Prawda jest taka, że nie wszyscy chcą się uczyć. Na szczęście jeśli już są tacy którzy chcą, prędzej czy później trafią na komentarze-drogowskazy. Moje pierwsze zderzenie z kinem metaforycznym też nie było miłe, ale konieczne bym je zrozumiał.

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

Nie każdy musi lubić kino metaforyczne. Komuś może nie spodoba się "It follows" (mnie się podoba jak pisałam, ale trochę mniej niż Wam, ale piszę np, że komuś innemu może nie spodoba się wcale), a może inny nieoczywisty film się spodoba. A czasem film wywołuje wiele refleksji, jest wartościowy, a nie jest metaforyczny. Nie ma reguły.

ocenił(a) film na 10
monika220

Jest jeszcze kwestia odwiecznego konfliktu między miłośnikami kina, a osobami oglądającymi je wyłącznie dla rozrywki. No przecie oba stanowiska można zrozumieć, co nie zmienia faktu iż wszyscy mają sobie wzajemnie trochę za złe że pierwsi traktują kino zbyt powierzchownie, a drudzy je przewartościowują. Naturalne też, że osoba zaliczająca się do jednej z tych grup będzie ufać opiniom innego jej członka...

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

No tak, ja czytam sobie opinie, nikogo nie obrażam. Jasne, że jedne będą dla mnie bardziej wiarygodne niż inne, zwłaszcza jak ktoś np pisze jedno słowo np "dno" to niezbyt, no ale to tyle.

ocenił(a) film na 10
monika220

No w każdym razie krzyczał na Ciebie nie będę jeśli nie podzielasz mojego zachwytu :) Nieco słabszy entuzjazm też jest mile widziany na tle wspomnianych komentarzy o notabene głębokiej treści ("dno")

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

No to fajnie hehe :D No tak, takie komentarze wszędzie są, to prawda, przy każdym filmie się zdarzają tak naprawdę.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

Tyś widział Felliniego

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

film jest bardzo dobry, ale żeby go porównywać do horrorów lat 80-tych? jakich konkretnie, bo akurat jestem zapaloną fanką tego gatunku, ale jako że w latach 80-tych się urodziłam sięgałam dotąd raczej po nowsze produkcje. Ten film ma klimat, aktorstwo na poziomie, muzykę ujęcia i POMYSŁ oparty na czymś(metafora) jest nietuzinkowy ale moim zdaniem zakończenie psuje efekt totalnie.

ocenił(a) film na 10
dzikudzina

Żeby daleko nie szukać: "Koszmar z ulicy wiązów"- grupka nastolatków walczy z morderczą istotą, w którą oni wierzą, a dorośli nie stanowią żadego oparcia, przez co młodzież może liczyć tylko na siebie. Jest tu podobny motyw przyjaźni i miejsce akcji. W ogóle film jest bardzo "cravenowski" jeśli można użyć takiego stwierdzenia. Motyw klątwy funkcjonującej na pewnych zasadach skojarzył mi się lekko z "Shockerem" oraz walką z mordercą przenoszącym się przy pomocy elektryczności.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

"koszmar" to slasher, nie lubię też krwawych horrorów tylko takie, które nawiązują do psychologicznego starszenia(np w "it follows" czuje się wszechogarniające uczucie paniki, nie wiesz skąd, kiedy ani co cie zaatakuje) natomiast "koszmar" owszem miał jakiś aspekt psychologiczny(sen itd) ale skupiał się raczej na krwawym rozczłonkowywaniu bohaterów:P

ocenił(a) film na 10
dzikudzina

Jedno drugiego nie wyklucza. Można człowieka przestraszyć, a później jeszcze pokazać patroszenie ludzi. "Koszmarowi" nie potrafię jednak odmówić nośnego pomysłu: sen oznacza śmierć, brak snu także... To pozornie bezsensowna walka z własnym organizmem i także nie wiadomo kiedy bohaterowie będąc na skraju zupełnego wycieńczenia, nie ucięli sobie drzemki, tym samym przenosząc się w przerażającą krainę Freddy'ego Krugera. Trudno przewidzieć moment w którym bohaterowie padną w "insomnicznym" maratonie, więc poczucie zagrożenia jest obecne bez przerwy. A że ich porażka zostaje spuentowana jakąś brutalną sceną to tylko dodatek, dość powszechny w horrorach zresztą.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

owszem, "koszmar z UW" to rzeczywiście jeden z najoryginalniejszych horrorów, ja osobiście dzielę horrory na takie, które straszą psychologicznie i krwawe wyprówanie flaków(zdecydowanie wolę te pierwsze, ale jest ich bardzo mało) i akurat koszmar łączy oba rodzaje, niestety oglądając go dosadniej zwracałam uwagę na krwawe sceny niż na psychologiczne straszenie. przeważyły wrazenia po prostu.

użytkownik usunięty
Lucky_luke

Ciężko mi zrozumieć aż taki zachwyt nad tym filmem i oceny 8-9. Z początku właśnie myślałam, że będzie to coś jak Contracted, ale jednak nie. Ten film to po prostu słabsza wersja Ringu, w której zamiast Sadako jest inne coś, a zamiast przekazywania kasety należy się z kimś przespać. Ale rzeczywiście swój specyficzny klimacik posiada i muzyka też nieźle dobrana, jednak po godzinie całe napięcie ulatuje i niezbyt mnie ciekawiło co się dalej wydarzy.

ocenił(a) film na 10

Ja oglądałem całość w olbrzymim skupieniu. Powodem było naszpikowanie obrazu sugestiami, symbolami i interpretacyjnymi tropami. Uwielbiam gdy mi reżyser daje do rozszyfrowania jakąś zagadkę: wtedy zatapiam się w filmie. W pozostałych kwestiach też jest to dla mnie niezawodne dzieło. Dałbym nawet wyższą ocenę, gdyby umiał takowe dawać bez uprzedniego wystawiania filmu na kilkuletnią próbę ;)

A porównanie może i słuszne, ale trzeba przyznać, tutaj klątwa ma większą siłę rażenia. Seks będzie istniał wiecznie, a Sadako umarła razem z formatem VHS :D

użytkownik usunięty
Lucky_luke

Heh to prawda, że Sadako umarła razem z kasetami, nie zmienia to jednak faktu, że pomysł był zaczerpnięty z Azji. A jeśli film nie jest oryginalny, to wówczas patrzę na to czy dobrze powiela inne pomysły, ten robi to przyzwoicie, ale nic ponadto. Po wspomnianej godzinie zamienił się w typowe filmidło dla nastolatków i to całe strzelanie do tej klątwy albo próba porażenia prądem, mimo że wiedzieli, iż to nie istota ludzka, to lekkie rozczarowanie. Ale np. ta scena jak klątwa pod postacią wysokiego chudego mężczyzny wyłania się z ciemnego korytarza za tą dziewczyną, była naprawdę dobra, miałam wtedy ciarki na plecach, idealnie dobrali dźwięk do tej sceny.

ocenił(a) film na 6

To była jedyna scena, która faktycznie była niepokojąca zarówno muzycznie, jak i graficznie. Za muzykę i ogólny klimat daję mu 6 i ani grosza więcej. W tym filmie nie było prawie wcale tła fabularnego. Bo operował symboliką? Być może, ale jak dla mnie to zbyt wygodne alibi. Bohaterowie zachowywali się jakby cały czas chodzili na podwójnej dawce Valium z małymi przerwami na kokainę. Ich decyzje były dziwne, odrealnione, pozbawione sensu: "jesteśmy tu o a teraz tu, a teraz też gdzieś" - tak można to streścić. Niektóre sceny, mimowolnie, przypominały mi swoją dziwacznością "The Room" - "cześć jestem Greg, widzisz zjawy? Czekaj naniosę auto". Generalnie można rozwodzić się nad tym co było symbolem czego ale z symbolami jak z lustrem - każdy widzi co innego. Nastawiałem się na horror a dostałem smażoną kanię. Wiesz, to co pachnie jak schabowy, wygląda jak schabowy ale schabowym nie jest. Film nie był zły, był inny. Taki pastisz reklamy społecznej z elementami horroru.