Pomijam żenującą ocenę wyśmienitego filmu, przechodzę od razu do sedna, otóż:
Scena na basenie pozwala nam przyjąć, że słabym punktem demona (pozwólcie, że tak to roboczo nazwę) jest woda. Dlaczego? Po pierwsze, pojawił się i nie wszedł do basenu, ale stał i patrzył na Jay, potem chodził wkoło i zaczął rzucać całym tym crapem - zamiast tego mógł przecież wskoczyć do wody i utopić Jay. Po drugie - jak dostał kulkę w wodzie, to stracił formę cielesną i na trochę mieli go z głowy, wcześniej też został postrzelony, na plaży z Gregiem, ale od razu podniósł się i tyle z tego było. Woda więc go osłabiła + w pierwszej kolejności w ogóle nie chciał do niej wejść.
ZATEM: czy idealnym wyjściem nie byłoby przeprowadzenie się na inny kontynent albo zamieszkanie na wyspie? Demon nigdy nie korzystał z żadnych udogodnień, nie wpakował się do autobusu, żeby skrócić sobie drogę, nie prowadził samochodu, dlaczego więc miałby wsiąść na statek/samolot? W końcu cała idea polegała na tym, że >chodził<, powoli podążał za ofiarą. Wpław by nie przepłynął, no, od biedy przeszedłby po dnie, ale wtedy Jay zdążyłaby się zestarzeć i umrzeć śmiercią naturalną, poza tym pamiętajmy, że nie wchodził do wody... Czy to naprawdę takie proste, czy może złapałam scenarzystów za słówka, czy też coś mi umyka? (wiem, że zabijam, a przynajmniej kopię w splot słoneczny całą metaforę filmu, no ale...)
Rozwiązanie jest tu dość prozaiczne. Bohaterami jest grupka nastolatków. Przeprowadzka dla nastlatka jest technicznie skomplikowana to raz. Dwa skąd ma na to wziąć pieniądze? Już nie mówiąc o wyprowadzce na inny kontynent/wyspę.
+ dodatkowo skąd mogli wiedzieć, że boi się wody. Nie pamiętam jak wpadli na ten basen, no ale chyba nie przez strach przed wodą.
Nie jestem do końca przekonana, co do tej koncepcji.
Mam wątpliwości co do tego, czy demon chodził powoli z miejsca, w którym był do miejsca pobytu Jay. Czy on po prostu nie materializował się w pewnych momentach? Bo w takim razie najprostszym rozwiązaniem byłoby wyjechanie do innego stanu, kraju bądź kontynentu. Czy to mogłoby być takie proste?
Ogólnie mam wiele wątpliwości co do fabuły filmu. Szkoda, że wiele kwestii nie zostało wyjaśnionych. Generalnie nie lubię kiedy w horrorach coś ma wszechpotężną moc. Z całości wynika, że Demona nie da się pokonać. Jedynym rozwiązaniem jest śmierć. Jak dla mnie to trochę słaba koncepcja. Liczę na drugą część, a w niej historię od początku pojawienia się Demona i ewentualnie rozwiązania co do zniszczenia go.
Właśnie sęk w tym, że on chodził. Nie teleportował się ani nic. To raczej było wyraźnie podkreślone, mówił o tym ten chłopak, który przekazał demona Jay. Jasne, że można było gdzieś wyjechać, o tym też mówił, nawet jej to radził, ale miało się świadomość, że demon idzie i w końcu nas znajdzie, a my nie mamy pojęcia, kiedy to się stanie. Zaczyna się odmierzanie dni i paranoja, może nawet prowadząca do obłędu.
Ale dlatego zastanawiam się, czy przeszkodą nie do pokonania byłaby właśnie woda, czyli zmiana kontynentu :) Myślę, że tak jak mówisz, jest tu sporo niewyjaśnionych kwestii, ale powiedziałabym, że naumyślnie. Nie jest to słaby koncept, a taki zamysł. Tego filmu nie można brać bardzo dosłownie, nie wydaje mi się, że potrzebna jest druga część. To trochę tak jak np. z "Królem Olch" Goethego - syn słyszy i widzi władcę elfów, ojciec nie, ale poeta nie mówi nam, jaka jest prawda. Podobnie z tym filmem. Nie wiemy, czy ten demon to rzeczywiście demon. Może to metafora, może to AIDS, może swoista kara, jaka dosięga rozpustną młodzież. Wtedy możemy domyślić się, jak pokonać demona - nie uprawiać seks z wyrachowania, byleby zrzucić klątwę na plecy kogoś innego, ale kochać się z miłości. Zauważ, jak przedstawiona jest w filmie właśnie cielesność. Bezuczuciowo, by osiągnąć jakiś cel. Nie ma miłości, jest albo żądza, albo nic. Chociaż Paul był zakochany w Jay, to nawet oni w końcu przespali się z wyrachowania, tylko po to, by przekazać demona dalej. Dlatego też go ostatecznie nie pokonali, co pokazuje końcówka...
Ale oczywiście, interpretować można jak się chce :D Można tak, można też dosłownie i widzieć w demonie po prostu jakąś siłę nieczystą, którą można pokonać, potwora i tyle. I gdyby był tylko potworem, a wszystkie info, jakie zapodali nam scenarzyści, było dosłowne, to ucieczka na inny kontynent mogłaby być rozwiązaniem.