Cały film jest enigmatyczny i chyba każdy sobie go zinterpretuje po swojemu, ale mnie zastanawia ta scena, w której bohaterka widzi towarzystwo na jachcie i rozbiera się na plaży, planując chyba do nich popłynąć. Co poeta miał tu na myśli?
No jak to co, popłynęła przekazać im to "coś".
Z przekonaniem, że obcy faceci przelecą ją na łódce, jak tylko wyłoni się z topieli?