Zginęli czy nie? Moim zdaniem nie, ponieważ istota odpuściła dlatego że Jay i Paul uprawiali seks z miłości do siebie i to był jedyny sposób by pozbyć się prześladowcy. Osoba idąca za nimi w ostatniej scenie to był zwykły przechodzień, bo to coś było zawsze nagie lub ubrane na biało a w oddali było widać faceta w garniturze w dodatku z czerwonym akcentem. I tu jeden szkopuł a mianowicie na początku filmu w teatrze Hugh widział kobietę w żółtej sukience i to jedyne co zbija mnie z tropu. Co myślicie?
Myślę że jest to film który po prostu swoje dziury w fabule tłumaczy tym że widzowie i tak będą starali się wytłumaczyć go na tysiące najdziwniejszych sposobów i że jest to "otwarta fabuła". Osobiście jak dla mnie zbyt dużo wątków zostało nie wyjaśnionych, a co najgorsze, nawet nie poruszonych.
Chodzi o pewną niekonsekwencje. Pierwszy przykład z brzegu. Postać stojąca na dachu w końcówce filmu. Przecież zjawy miały podążać za ofiarą a nie stać (na dachu?) i obserwować. Scena na basenie. Też jej nie rozumiem do końca.
Biorąc pod uwagę, że to pastisz nie można się przyczepić. Scena na basenie jest ukoronowaniem głupoty i jednocześnie bezradności horrorowych bohaterów. To coś nie do końcach tylko chodziło, Jeff wytłumaczył na początku, że jest inteligentne dlatego też np, przybrało postać matki jednego z bohaterów a na basenie zaczęło atakować zamiast bezmyslnie wejść do wody.
Trochę racji :) Aczkolwiek odczuwam niedosyt po seansie. Że można by lepiej, inaczej itd. Ale tak jak wspominałem: kwestia punktu widzenia bo film jest bardzo otwarty na interpretacje, a to nie zawsze się sprawdza.
Właśnie mi się wydaje, że ludzie źle do tego podeszli bo It Follows nie jest niczym ponad to co sobą prezentuje. Nie ma tutaj w zasadzie niczego do interpretacji, zostają jedynie pytania: czym to jest i co się stało z bohaterami. Osobiście nie jestem typem człowieka który musi mieć wszystkie wątki podane na tacy. Stylowo jako horror lat 80 oraz pastisz (bo w zasadzie obie funkcje spełnia) nie ma się do czego przyczepić, mankamenty są ale nie dyskwalifikujące.
Racja absolutna. Przesłaniem filmu jest to, że miłość zwycięża i na to wpadł Paul zabierając Jay i przyjaciół na ten opuszczony basen. A mimo to, cała ta akcja ze sprzętami elektrycznymi, pistoletami i tym absurdalnym obrzucaniem się nimi, wydaje mi się naciągana. Klimat, trochę jak z bardzo fajnego Lost Things, a morał jak ze ślamazarnego i mdławego Warm Bodies. Ciekawy pomysł, wykonanie ślamazarne i nieporadne jak prześladująca istota. Szkoda. Potencjał był.
Poszedł na dziwki żeby się tego pozbyć w cholerę. Potencjał jest, prosty film, prosta fabuła bez przesadnych turboprzekombinowanych efektów i klimat trzymał.
Jak dla mnie bardzo możliwe że zginęli, poza tym czy aby w pewnym momencie główna bohaterka nie widziała pod tą złą postacią tej swojej siostry czy przyjaciółki w okularach?
Serio ktoś odebrał to zakończenie w ten sposób, że mają spokój bo to była prawdziwa miłość? Szczerze powiedziawszy to nie widziałem tej prawdziwej miłości, a zakończenie raczej dla mnie mówiło o nieuchronności, to ciągle za nimi chodziło, tyle tylko że we dwoje może im raźniej było przed tym uciekać i tyle.
Zgadza się, tam nie było żadnej prawdziwej miłości:). Film nie ma drugiego dna. To pewnie będzie za nimi chodzić, raz za nim raz za nią skoro będą regularnie się tym wymieniać:D (czytaj bzykać).
Witam wszystkich.
Po obejrzeniu tego filmu, miałem bardzo mieszane uczucia. Pomysł wydał się świetny i nowatorski, jednak zakończenie samo w sobie nie miało żadnego sensu.
Czy ona go kochała? Nie sądzę widać było, że jest wykończona psychicznie i chciała to przekazać.
Czy pokonali to miłością, raczej nie ponieważ pojechał do pań z ulicy, aby przekazać to dalej.
Dla mnie najlepiej zrozumieć zakończenie w ten sposób, że czego nie zrobimy i jak nie będziemy z tym walczyć wcześniej czy później i tak po nas wróci. Po 50 latach po 3 miesiącach. Jedyną ucieczką jest śmierć i to jest przesłanie tego zakończenia.