102 minuty - tyle wystarczyło, by Robert De Niro, który jest jednym z najlepszych aktorów, zadeptał, przejechał, podpalił, spłukał i zakopał całą swoją wieloletnią karierę. Jest to przykre doświadczenie, gdzie widzi się utalentowanego aktora, który upadł tak nisko. ,,Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie'' - ten cytat niech najlepiej zobrazuje co myślę na temat tego co zrobił De Niro. W pewnym momencie wolałem oglądać Zaca Efrona niż De Niro. Serio.
Jednak będę trochę sprawiedliwy i były momenty, gdzie się uśmiechnąłem, bo miało namiastkę humoru
1. Pogrzeb babci - pierwsze minuty
2. Zerwanie zaręczyn, ale po piosence
3. Pogoń na autostradzie
W wyżej wymienionych fragmentach można się uśmiechnąć, bo nie odnoszą się do bzykania, męskich członków, upokarzania wnuka i ciągłego grzebania mu w odbycie i masa innych kloacznych żartów. Panie De Niro - proszę o zaprzestania grania albo wybieranie godniejszych ról.
A i jeszcze muzyka nawet nie była zła.