Ucieczka z więzienia jako podstawa do nakręcenia kilku naprawdę dobrych scen, których ficzer przeważnie polega na odwróceniu konwencji, zaskakiwaniu i czystej zabawie – od francuskiej nowej fali po postmodernizm.
I tak jest tu romantyczna rozmowa, luźna pogadanka przy świecach, wyciszona wymiana zdań sam na sam – tylko że w bagażniku samochodu. Jest przewijanie histori do przodu, do tyłu, jest wyjaśnianie wcześniejszych wątków. A na końcu jest myk, którym nie pogardził Tarantino w „Pulp Fiction”, po scenie na schodach tylko śmiać się i bić brawo!
Ogląda się to nieźle, film jest wykonany porządnie. Taka „sztuka dla sztuki” na jeden raz, jak najbardziej.
6/10