Spodziewałem się trochę więcej po filmie noszącym metkę "jeden z najlepszych spaghetti westernów". Źle bynajmniej nie jest, ale kilka rozwiązań akcji przewidziałem już na samym początku, a naiwność niektórych postaci aż boli (choćby ta banda farmerów której Cuchillo bez problemu wmówił że zabicie Corbetta jest najlepszym rozwiązaniem w ich sytuacji). Muszę też stwierdzić że w porównaniu z następnym dziełem Sollimy (Faccia a Faccia) Big Gundown jest strasznie prostym filmem, polegającym głównie na zabawie w kotka i myszkę głównych bohaterów. No, ale coś w nim jednak jest. Po pierwsze muzyka Ennio Morricone to jedna z najwspanialszych ścieżek dźwiękowych jakie w życiu zrobił, na plus również genialna piosenka otwierająca i zamykająca film. Po drugie wartka akcja i świetne sceny pojedynków. Po trzecie- barwne postaci i ich specyficzny styl bycia (choćby dziwaczny Baron von Schulenberg). To wszystko sprawia że te spaghetti mimo że stworzone wg. prostej formuły, smakuje dobrze i delektujemy się nim jeszcze długo po jedzeniu. Dlatego 7, słabe, ale jednak 7.