Tak to bywa, kiedy proza Pana Moora zostanie wzięta na warsztat przez machinę Hollywoodu :-) Zamiast blondyna mamy bruneta, zamiast Londynu - L.A., a płaszcz jest czarny, a nie piaskowy... (nie wspominając o Chazie, który coś diabelnie młodo wygląda :-)
Szatan - Boski (ale mi się złożyło), fabuła - przyjemna, mitologia - zachowana.
Poza tym - najbardziej antynikotynowy film nakręcony w ostatnim 20-leciu...