Obiecujący pomysł zrealizowany kompletnie bez polotu. Reżyser starał się umieścić w filmie tyle
morałów, że zabrakło miejsca na cokolwiek innego. Zamiast pełnokrwistych postaci dostajemy
słomiane chochoły, a ich reakcje na wygląd i zachowanie głównej bohaterki gdzieś od połowy filmu
przestają być nawet trochę przekonujące. W efekcie otrzymujemy film, który ani nie jest przyzwoitym
osobistym dramatem, ani nie jest wystarczająco interesującą wariacją na temat zombie. Jedyne co
pozostaje to nachalne moralizatorstwo, na dodatek pozostawione sensownej konkluzji.