PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=569242}
4,3 18 tys. ocen
4,3 10 1 17868
5,6 34 krytyków
Cosmopolis
powrót do forum filmu Cosmopolis

"Cosmopolis" Davida Cronenberga jest filmem, który oglądałem z nieustającym znakiem
zapytania, zastanawiając się ciągle: co ja oglądam, do czego zmierza akcja i o co w
ogóle chodzi?

Trudno sprecyzować fabułę tego filmu. Dzieje się tu wprawdzie kilka nietypowych rzeczy,
jednak nacisk położony jest na stronę dialogową i nieustające rozmowy głównego
bohatera z różnorodnymi osobami. Spotyka je przemierzając miasto w swojej ogromnej
białej limuzynie. Niestety, dostajemy jedynie strzępki informacji o bohaterach, więc
trudno ich w pełni zrozumieć, czy przyjrzeć się im bliżej. Warto także zauważyć, że sceny
dialogów są bardzo teatralne. Najważniejsza jest treść rozmowy. Nie odciąga od niej ani
styl gry aktorów, który jest spokojny, opanowany, czy wręcz beznamiętny, ani muzyka,
której zwyczajnie nie ma. (W całym filmie pojawiają się raptem trzy utwory). Mimo braku
"rozpraszaczy", trudno jest w pełni skupić się na tych rozmowach, gdyż często
prowadzone są na wysokim poziomie abstrakcji. Nie pomaga też fakt, że bohaterowie
pojawiają się bez uzasadnienia, po czym bez uzasadnienia znikają, nie uczestnicząc już
więcej w tej historii.

Konkretne rozmowy i pojedyncze sceny nie składają się w spójną, większą całość. Dużo
w tym filmie niedokończonych myśli, czy urwanych wątków. Fraz rozpoczętych, ale nigdy
nie skończonych. Sam film też taki jest. Niedokończony. Finał pozostaje otwarty. Widz
sam musi dopowiedzieć sobie, co zdarzyło się po wyciemnieniu ekranu. Nie zostaje to
bowiem w pełni wyartukułowane, doprowadzone do końca. Akcja została celowo
przerwana. Powiedziałbym, że takie rozwiązanie każe widzowi zastanowić się nad
możliwym rozwiązaniem, jednak obraz nie daje pomocy, jeśli chodzi o stronę, w którą
powinny zmierzać nasze myśli, by rozwikłać zagadkę sensu tego dzieła.

Obraz Cronenberga powstał na podstawie książki Dona DeLillo. Być może kluczem do
zrozumienia filmu byłaby więc znajomość pierwowzoru? W trakcie seansu
zastanawiałem się zresztą, jakiego typu jest to literatura, gdyż sprawia wrażenie czegoś z
pogranicza filozoficzno-postmodernistycznego. Warto zauważyć także, że już na samym
początku filmu, cytuje się Zbigniewa Herberta, przytaczając zdanie: "Jednostką obiegową
stał się szczur"*. Być może pomocna byłaby więc także dobra znajomość jego dzieł?

"Cosmopolis" pozostawiło mnie z takim znakiem zapytania nad głową, że nie jestem w
stanie go ocenić. Wiem jedynie, że oglądanie tego filmu było dla mnie na tyle
niespotykanym przeżyciem, że podczas seansu zacząłem liczyć ile osób wyszło z sali
kinowej (sic!). Mogę Wam zdradzić, że była to ogromna liczba, pod tytułem: 54! Daje to
jakieś 45% całej widowni zgromadzonej na pokazie przedpremierowym, na który udało
mi się dostać. Nie stanowi to chyba zbyt dobrej rekomendacji dla dzieła filmowego. Mimo
wszystko nie zniechęcam Was przed obejrzeniem, ALE tylko dlatego, że z chęcią
dowiedziałbym się od Was, o co w tym wszystkim chodziło. ;)

Na zakończenie dodam, że tym razem chciałem po prostu przelać swoje różnorodne
uwagi na papier, by nieco lepiej zrozumieć przekaz i sens tego filmu. Nie wiem czy się
udało, ale chociaż pozbyłem się paru natrętnych myśli.

PS. * Te stworzenia pojawiają się zresztą później jeszcze kilkukrotnie, jednak tajemnica
znaczenia ich sensu dla całości opowieści wydaje się niedopowiedziana, gdyż wątek ten
również zostaje zarzucony w połowie.

PS2. Oryginalny tekst pochodzi z mojego filmowego bloga: http://superkaczy.blog.pl
PS3. Dziękuję serwisowi Filmweb za możliwość zobaczenia filmu na pokazie! :)

kaczy_mike

Zaintrygowałeś mnie. Chyba obejrzę :)

ocenił(a) film na 1
kaczy_mike

hmmm... interesujące... muszę obejrzeć.... mam nadzieję, że nie będę wśród tych wychodzących w trakcie seansu, do tej pory zdarzyło mi się to tylko raz w życiu :)

kaczy_mike

też widziałam i tez mam mieszane uczucia... nie podobały mi się te mocne zbliżenia na twarz, dziwnie to wyglądało. muzyki brak, a rozmowy są pełne dekadenckiego zadęcia. aktorsko ten film też nie porywa. mam wrażenie, że reżyser zaangażował pattinsona, żeby otworzyć się na szerszą publiczność, dla aktora to krok do przodu, ale dla cronenberga niestety wstecz. film nudzi, bo jest przegadany, a sceny erotyczne w ogóle nie pasują. nie wiem, ale takie są moje odczucia.
a, i oprócz mnie i meża, były jeszcze 4 osoby, nikt nie wyszedł, ale było blisko, bo luby pół filmu mi nawijał jak mu sie nudzi:)

ocenił(a) film na 4
kaczy_mike

Odniosłam bardzo podobne wrażenie. Do tego stopnia że w niektórych scenach z powodu ich niezrozumienia zaczynałam się śmiać...