Cała fabuła filmu ogólnie się broni. Z nostalgią wracamy do wydarzeń z części IV Rockiego. Postacie są autentyczne, przeciwnik jak najbardziej godny głównego bohatera. Tylko ten koniec walki... Adonis zbierał gigantyczne lanie przez całą walkę, leżał kilka razy i dotrwał jakoś do końca. Drago wystarczyłoby, że by wytrzymał kilkanaście sekund do końca rundy z oklepem dużo mniejszym niż sam spuszczał Adonisowi i miałby wygraną w kieszeni... ale tatusiek rzuca ręcznikiem. No proszę was!!! Ja rozumiem jakby Adonis masakrował mu ryj, sędzia by nie reagował i byłoby zagrożenie życia syna ale tu takiego zagrożenia nie było. Zepsuło to cały odbiór filmu, a mnie i moją żonę przyprawiło o uśmiech z politowaniem. Trzeba było się bardzo postarać aby tak to schrzanić. Normalnie niczym Hanka w kartony...