Ciekaw jestem, czy to będzie koniec trwającej już 40 lat sagi o Rockym.
Prawdę mówiąc to nie rozumiem, czemu służyć miała przemiana tej serii ze świetnie napisanej opowieści o włoskim bokserze, który z najbiedniejszych dzielnic Filadelfii wybija się na wyżyny w luzacką historyjkę o czarnych maderfakerach z gangsta rapem w tle. No ale odpowiedź jest nie taka trudna do odgadnięcia: kasa.