PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107821}
7,1 274  oceny
7,1 10 1 274
7,7 3 krytyków
Cremaster 2
powrót do forum filmu Cremaster 2

Jedyną logiczną odpowiedzią jaką na razie znajduję na pytanie "czemu ten cykl powstawał w innej kolejności niż jest ponumerowany?" okazuje się kwestia kosztów. Matthew Barney zanim zrealizował dłuższe oraz droższe epizody, musiał zarobić na nie tymi krótszymi i tańszymi. Ale to tylko hipoteza. Poparta oczywiście argumentami: "Cremaster 2" wygląda dużo piękniej od pierwszej części. Nie jest już umiejscowiony w obszarze jednej lokacji, a ukazuje podróż przez wiele zakątków. Twórca zdaje się medytować nad męskością, tradycyjnie obserwując biologiczne procesy (kowboj w mustangu jako zarodek-mężczyzna), ale również obserwując tło społeczne, kształtujące tożsamość płciową. Dlatego we wszystko wpleciono historię seryjnego mordercy, twardego Amerykanina i zarazem prawdziwego macho w jednej osobie.

"Cremaster 2" od wcześniejszego (chronologicznie i cyklicznie) epizodu różni znacznie także bogate tło muzyczne. Dźwięki jakie usłyszymy to jeden wielki eksperyment, którego głównym celem jest łączenie ze sobą różnych biegunów gatunkowych. Pierwsza (a zarazem ostatnia) sekwencja zaczyna się składną, lecz niepokojącą kompozycją. To co nastaje później burzy zupełnie ten ład. Usłyszymy więc death metal w wykonaniu Dave's Lombardo (perkusja), Steve'a Tuckera (wokal) i roju pszczół zamiast gitar. Następnie przez głośnik przewijają się jeszcze operowe chóry, ballady wykonane A cappella i coś co można nazwać progresywnym country. Niezwykła ścieżka, zmuszająca wręcz widza by seans powtórzył już w kinie, przy dobrym nagłośnienia. Wykluczająca też monotonię, bo wolniejsze sceny pozwalają się zatopić w dźwiękach.

Słowem podsumowania: kawał przemyślanego kina. A może nawet czegoś wychodzącego poza jego ramy. Warto zobaczyć (posłuchać?)