Ogólnie denerwował mnie i sam głowny bohater jak i Aimee... Ktoś już wcześniej to napisał, że on ją
ciągle 'zlewał', robił w konia i tak dalej, a Aimee cały czas zachowywała się, jak gdyby nigdy nic się
nie stało. Chłopak prawie ich zabił, ona pyta się czy nic się nie stało, 'nie, wywalaj z mojego wozu!!!',
wysiada, płacze, a do tego jeszcze go przeprasza. Co jest?!
Aimee nie chce piwa na początku imprezy, bo nie pije. Idzie kawałek dalej, Sutter wyciąga
piersiówkę, pyta, czy chce, a ona: no pewnie! Halo? Przecież podobno nie piła?
Ogólnie gra aktorów podobała mi sie, aczkolwiek postacie przez nich grane były moim zdaniem...
nieco irytujące.