mili państwo. Najgorszy film akcji i w ogóle jeden z gorszych jakie widziałem. jeden z moich ulubionych aktorów filmow akcji Steven waży okolo 25 kg za dużo. w filmie są dwie sceny (kiepskie i w zwolnionym tempie) gdzie aktor wykazuje sie swymi umiejetnosciami. Film to jedna wielka sciema. 30 trupów, zadnej policji, totalna kicha. Nie polecam , a wręcz odradzam. zawiodłem sie strasznie, tak nędzne kino.
aaa, bym zapomniał. Udział polskich aktorów i innych pieknisiów. GRUCHA (chłopaki...) nie wiele gra ale wyglada jak zbir, Przemek Saleta - padacza a jego kwestia "who are you" brzmi komicznie, jakby stresowal sie, że się pomyli, no i ten akcent (polski). Fantastycznie. kto tam jeszcze - T. Tomaszewski. - pojawia sie w jednej scenie i wyglada jak jakis osioł przyklejony z innej bajki, jakby go gra w reklamach niczego nie nauczyła. Poza tym.
Zdjęcia - totalna kiszka,
Kaskaderzy - większość scen jest kręcona w polsce i widac że to polskie wykononie (choc mnie to dziwi bo mamy znakomitych kaskaderów - lecz chyba juz siedzą w Hollywood", co dalej.
Jak juz mowilem - sam Sigal, dla ktorego ogladalo sie wszystkie z nim filmy - tragiczny. Chyba jest uzależniony od narkotyków bo wyglada jak ELVIS the King przed odejsciem na łono Abrahama.
Co tu dużo mówić. nic się nie dzieje. NUDA. a fakt udziały w filmie dużej grupy Polakow, zarówno od strony aktorskiej jak i od strony produkcyjnej daje dużo do myslenia .... "i wychodzę".
P.S. prawie zapomniałem. Ofiary pewnego jegomościa (nie zdradzam dla tych którzy chca obejrzeć) krzyczą po tym jak dostaną juz serię czy to z pistoletu czy karabinu. hmmmm zastanawiające że kule w klatkę piersiową nie powodują utraty głosu, szczególnie że od razu giną .. no ale. AAAAAAA jeszcze jeden pan (Polak - zakładam) unikając kul, "tańczy". wyglada to śmiesznie - tak jakby kule dograli po nakręceniu zdjęć.
Ogólnie mówiąc - kiszka
no i jeszcze ta kolumna zygmuna (ktorej nie widac, wspomniane wcześniej miejsce spotkania dwóch jegomościów, znajduje sie gdzies w parku).
ach cudo cudo.
NIE POLECAM, STRATA CZASU.