Jamshid Aminfar pracuje na ulicy. Jego proste, ekspresyjne obrazy to zapis reakcji na codzienność i bogaty katalog traum z przeszłości. Jamshid jest artystą w najbardziej klasycznym rozumieniu tego słowa. Dla malarstwa zniosę wszystko. Głód, obrazę i zmęczenie – mówi. Stosunek do sztuki potwierdza całym swoim życiem – miłość do... Jamshid Aminfar pracuje na ulicy. Jego proste, ekspresyjne obrazy to zapis reakcji na codzienność i bogaty katalog traum z przeszłości. Jamshid jest artystą w najbardziej klasycznym rozumieniu tego słowa. Dla malarstwa zniosę wszystko. Głód, obrazę i zmęczenie – mówi. Stosunek do sztuki potwierdza całym swoim życiem – miłość do malarstwa kosztowała go rozpad małżeństwa. Do malowania używa znalezionych na ulicy fragmentów mebli, desek i dekli od kół samochodowych. Przepędzany przez służby miejskie, uparcie powraca na swoje miejsce, gdzie sprzedaje obrazy za jedno euro. To irański van Gogh – mówi właściciel jednej z teherańskich galerii, który postanawia zorganizować pierwszą wystawę artysty. Wiele łączy mnie ze współczesnymi nihilistami, takimi jak Munch czy Francis Bacon – mówi o sobie Jamshid. Rokhsareh Ghaemmaghami z wyczuciem wplata w film sekwencje animowane, będące przetworzeniem obrazów Jamshida. Reżyserka jest zafascynowana osobowością i twórczością malarza, a przy tym głęboko mu współczuje. Jamshida gnębią lęki. Ich przyczyna może tkwić w obecnej sytuacji Iranu. To przestrzeń przemocy i ucisku, świat ograniczający i tłamszący ekspresję jednostki. Światłem w emocjonalnym mroku może być tylko miłość. Nieporadnie wyrażane uczucie zacznie kiełkować, kiedy malarzowi okaże zainteresowanie studentka z Francji. czytaj dalej