Nie dziwię się, że Trump wygrywał wybory jak powstawały tak słabe filmy jak ten. To po prostu nieśmieszna i niezrozumiała 'komedia" w której lekko się uśmiechnąłem i to może 2 razy. Wg mnie to kolejny film gdzie twórcy chcieli leczyć jakieś swoje frustracje i na siłę dawać przesłania, a nie zrobić film dla ludzi. Postać Carella jest wyjątkowo irytująca i miałem kilka razy po prostu wyłączyć ten film. W sumie pokazanie, że niby prości ludzie wykiwali system i wgl system jest bardzo zły; mogłoby by być w sumie interesujące, ale ten film nie jest po prostu śmieszny. W porównaniu np. z "40 letnim prawiczkiem" to 3 półki niżej. Nie jest to nawet wina samego Carella tylko bardzo słabego scenariusza i dialogów. Np scena jak pułkownik jedzie na NY i tam spotyka się z lewicowymi elitami. To można było zrobić śmiesznie, a wyszło nijak. Ta elita go przywitała jak swojego on też był totalnie układny. Przecież to można było zrobić tak, że taki ich "Lepper" by popełnił tyle gaf, że mogłoby to być mega śmieszne. I cały jest ten taki film... Zero jakiś starć postaci. Niby jest Carell i ta kobieta od Republikanów, ale to jest takie sztuczne i na siłę, że tragedia. Cała reszta: układna, miła, spokojna... Generalnie od jakiś 5 lat obserwuję straszną degradację w kinie. Brakuje nie tylko filmów przełomowych, ale po prostu zaczyna brakować filmów dobrych. Robią te filmy żeby leczyć jakieś frustracje, sam nie wiem co. Seriale przeżywają chyba swój złoty okres i nawet na takim amazonie prime można znaleźć niezłe pozycje, a HBO to klasa sama w sobie, ale kinowe filmy ostatnio to jakaś totalna porażka i to niezależnie od gatunku.