Trzyma poziom jedynki i ogląda się równie ciekawie.Jedyne co nie przypadło mi do gustu to inny odtwórca tytułowego Darkmana. Gdzie się podział Liam Nesson? Larry Drake jak zwykle, świetnie zagrał czarny charakter.Można by się czepiać też naiwności scenariusza choćby tytułowy powrót Duranta, który w I części rozbił się śmigłowcem (!) wygląda jakby wyszedł bez szwanku.Ale podczas seansu nie ma to większego znaczenia. Ogląda się dobrze i to się liczy.
Arnold Vosloo miał chyba w tym filmie praktyki do "Mumii". I tu i tam zagrał z dość zmasakrowaną twarzą. Wydaje mi sie ze w "Mumii" zagrał przez wzgląd na ten film xD
Larry Drake to jedyne co dobre w tym filmie, a tak to od początku widać, że twórcy nie mają ambicji na nic dobrego. Durant po prostu budzi się i mówi, że wrócił, to najbardziej żenujący powrót jaki mógł być.
Vosloo jest absolutnie tragiczny, jego gra to totalne drewno. Darkman zresztą zmienia te maski, a wraz z nimi stroje w finale z prędkością światła. Super broń jest idiotyczna, taksówka stoi w korku, którego nie ma - praktycznie w każdej scenie można wymienić jakiś bezsens. Żadnych pomysłowych scen akcji nie dali, przed każdym zabójstwem musi być masa gadania, podczas którego ofiara ucieka. No film jest średni do bólu, mocne 4/10.