Już pierwszy film Verhoevena był ciężki do przełknięcia, jednak miał kilka atutów ? znakomite, nowatorskie efekty specjalne, Bacona, który robił co mógł, by stworzyć postać wrednego sukinsyna i niezłe tempo. Teraz nawet te kilka elementów, które ratowały (poniekąd) tamten film odeszły w niepamięć (pewnie zniknęły razem z głównym antybohaterem). Efektów jest tyle co kot napłakał, aktorstwo jest kiepskie (Slater co prawda fajnie operuje głosem i to chyba jedyny jasny punkt tego filmu), reżyseria słabiutka, polotu obraz nie ma zupełnie (jeden żałosny schemat ucieczka głównych bohaterów, ucieczka, ucieczka itp.). W zasadzie można by było wymieniać dalej, ale po co? Lepiej spuścić na film zasłonę milczenia. Albo zwyczajnie zniknąć...
Plusy ? zniknęły, nie ma ich
Minusy ? te dla odmiany nie zniknęły, pełno ich?
Moja ocena - 1/10