Nie chodzi mi o fabułę, ale o zamierzenia twórców.
Moim zdaniem ktoś tutaj próbował oswoić się z utratą dziecka. Gdzieś w otoczeniu scenarzysty, może krewnym, może znajomym... A może po prostu artykuł w gazecie i duża doza empatii. W każdym razie ten film miał być "ostatnią deską nadziei" dla rodziców, którym dzieci zaginęły właśnie.
Wszyscy wiemy co się dzieje z dzieciakami, które zaginęły mając kilka lat. Pedofile, mordercy, woda, za duży las. Jeśli zaginęło dziecko lat 3/5/7 z dużą dozą prawdopodobieństwa można po miesiącu przyjąć, że takie dziecko nie żyje.
Ten film ma dać nadzieję, że może jednak jest szansa