Ja jednak nie mam żadnych pozytów co treści/przesłania do tego filmu.
Uwaga częściowy spoiler:
Nie można twierdzić, że cel był dobry: zabieranie dzieci z biedy do lepszego życia dla ich "dobra". To płytkie myślenie. Czemu? Po pierwsze czyż nie ma tu cichej zgody na porywanie dzieci z trzeciego świata dla bogaczy z "cywilizowanego świata".... oswajanie mas z tym procederem...
Jeśli ktoś dalej będzie uważać, że tak lepiej dla dziecka to ja się pytam czy aby na pewno? Porywanie od rodziców, którzy zamartwiają się czy ich dziecko żyje, może żyli w biedzie ale tam była miłość, czas dla dziecka, rozmowy.
Dalej nie przekonuję? To można tu jeszcze dodać iż rodzice po stracie dziecka prawdopodobnie "zrobią" nowe, które będzie w jakimś stopniu uśmierzało ból po stracie poprzedniego. Jedno, dwa, trzy bo jak znów jedno zginie to pozostaną następne.
Po drugie. Czy "dając dzieci z biedy do lepszego życia" w ten sposób nie tworzymy tez dzieci-ludzi egoistów, egocentryków. Co mówi Jenny? Tak tak kocha pierwszą matkę, drugą też i trzecią też ale przecież pierwsza nie dała jej "lepszego życia", druga była przejściowa, trzecia daje jej lepsze życie więc za to ją kocha. No co za absurd. Przemawia za nią wyłącznie egoizm. Nie istotne, że pierwsza matka rozpacza, zamartwia się po stracie dziecka i żyje w niepewności czy dziecko jej jest na tym czy tamtym świecie. Nie istotne, że druga odda swoje życie m.innymi dla "lepszego życia Jenny". To wszystko jest nieistotne, nieważne bo przecież liczy się tylko JA JA JA bo: "chciałam takiego życia". To jest miłość???
Idąc dalej... może dzieci dla SWOJEGO I TYLKO SWOJEGO EGO, zaczną zmieniać rodziców bo im nie odpowiada tato (bo ma krzywy nos, bo nie jest sportowcem) mama (bo jest brzydsza,grubsza). Paranoja!
To tak jakbyś w ogóle tego filmu nie obejrzał/a do końca... Przecież tam właśnie chodziło o to byś to w ten sposób zrozumiał/a. (SPOILERRR!!!!!) Myślenie tej Julii było właśnie bez sensu i to "było widoczne". Każdy wie że nie porywa się dzieci dla ich dobra bo można dać im lepsze życie (no może nie każdy xd). Co do Jenny to sama powiedziała: Z pierwszą matką dobrze mi się rozmawiało, była dobra, szlachetna itd itp.... do czasu ...( i to jest ważne) -.-' druga nią nawet (wdłg mnie nie była.) , a trzecia była "matką z wyboru" i wcale nie daje jej lepszego życia. Niby według ciebie daje jej lepsze życie bo jest w bardziej cywilizowanym otoczeniu? Przecież na samym końcu Jenny mówiła: Przecież to jest lepsze życie... ja tego chciałam, sama tak wybrałam. ... (I tu ma na myśli) ----> Więc, czy nie powinnam być szczęśliwa? (Ale nie jest. Bo po prostu chciała uciec od okropnego życia z pierwsza matką i tym jej facetem. Od nudnej szarości... ale tęskniła, nie pasowała tam i nie umiała zapomnieć jak te małe dzieci o tym co było przedtem.
Ona wcale nie była egoistką... już nie mogła znieść tego jak żyje (moment gdy błagała Julie przy schodach by ją zabrał ten koleś) ps. Gdyby zmuszała się do tego by tam być z tą pierwszą matką to czy to by była miłość? Zmuszanie się by tam być tylko dla matki by się nie czuła źle? Albo nie zamartwiała? Przecież później sami idziemy w świat i tak jak nas wychowali tacy będziemy i tak będziemy musieli sobie poradzić z trudnościami życia. Ten film ma swój przekaz i jest poskładany z myślą. Jest dobry ale myślę że musisz obejrzeć go jeszcze raz (tym razem dokładnie)