Kto był Tonym Cliftonem w ostatniej scenie, ktoś mi powie?
Moim zdaniem, nieważne kto występował w roli Tony'ego.
Autor chciał przez to powiedzieć, że człowiek moze umrzeć, ale jeśli zostawił coś po sobie, to jego dorobek sprawi, że będzie nieśmiertelny, dopóki pamięć o nim nie zgaśnie.
Tak to w skrócie widzę.. ale mogę się mylić.
Fajnie to ująłeś Bobby G, zrozumiałeś przesłanie z czym ja ostatnio mam problem, pozdrowienia
Bob, przecież dublował Tonego w jednym z wcześniejszych występów (gdy obaj pojawili się na scenie)
Tyle że Bob, był pokazany wśród publiczności bijącej brawo, więc Tonym musiał być ktoś zupełnie inny.
Andy Kaufman miał wielu "uczniów", którzy potrafili naśladowac Cliftona, więc najprawdopodobniej był to jeden z nich.
W ostatniej scenie widzimy Tonyego Cliftona. Tego którego nie lubiano, tego którego bylo łatwiej
imitować, oraz tego ktorego stworzył Andy Kaufman. Nie było przeciez pogrzebu Tonyego! Potem szereg
neonow przedstawiających nieżyjących komików. Potem widzimy ze Bob Zmuda siedzi na widowni, a tym
samym nie moze byc na scenie.
W tym momencie pojawia sie przed nami neon niezyjacego komika- Andyego Kaufmana.
Tak jak Andy podtrzymywał legende Presleya, tak ktoś podtrzymuje jego legende. To nie wazne kto...
Zgadzam się z Bobbym G, postarałem się to tylko trochę rozwinąć.
PS. Andy nie parodiowal Presleya! Zabawne bylo to ze od początku show byl "cudzoziemcem" z kiepskim
zartem i nagle staje sie wierna kopia Króla! Obejrzyjcie jego oryginalne wystepy na tubie! On śpiewa jak
Presley i nie ma w tym nic smiesznego, a sam o sobie nie chcial mowic ze jest komikiem czy parodysta.