za pajtonowską eksplozję zbocza na której znajdowali się ci źli...
brakowało mi troszkę epilogu w stylu a oto dom w którym się wychowywali... a oto szkoła do której chodzili... a oto dzielnica w której dorastali i tak dalej...
ale cóż nie zapominajmy to były lata trzydzieste i jak na owy okres dzieło "rewolucyjne" hehehe (to mi się udało)
i jeszcze pod koniec mogłoby być: a oto sąsiad, który nas poinformował, itd... Skojarzenie trafne! Jak oglądałem film, to nie miałem wprawdzie skojarzeń ze skeczem "jak być niewidzialnym", chociaż pewne poczucie surrealizmu się narzucało :) Ale oczywiście nie jest to ujmą dla filmu - wybuchowa coda w odpowiedni sposób wieńczy całość, w której przeplata się dramatyzm i sowizdrzalska groteska