Spodziewałem się kolejnej współczesnej sztampy LGBT gdzie główny wątek koncentruje się na tym, że rodzina nie może się pogodzić z decyzją matki, a ta ciśnie ich od fobów... Hehe, nie no bez przesady, takie rzeczy tylko w twitterku się zdarzają, w prawdziwym życiu mało kto ma czas i siły na takie bezcelowe kłótnie. Ale w dzisiejszym kinie wszystkie granice są przekraczane, więc obawy jednak były.
A tu po paru minutach wątek niespodziewanie zeszedł na dalszy plan i pojawia się potem raz na jakiś czas, a na pierwszy plan wysuwają się (nie)zwykłe problemy (nie)zwykłej polskiej rodziny. Jest czas na zadumę, jest czas na pośmianie się, czyli coś, o co coraz trudniej zwłaszcza w naszym rodzimym kinie.
Panie reżyserze, oby tak dalej, widzę tu świetlaną przeszłość. Tylko proszę nie przejmować się krytykami a tym bardziej tutejszymi, którzy do oceniania komedii zapominają wyjąć kija z dupy.