Nie jest to film opowiadający o przyczynach katastrofy, nie jest to film opowiadający o likwidacji skutków, nie jest to film o konsekwencjach jakie poniosła za sobą. Jest to film o dawnej miłości na tle wydarzeń historycznych z 86 r. - nadmienię, że wydarzenia są potraktowane po macoszemu z perspektywy człowieka likwidującego jakieś zagrożenie, nie bardzo wiadomo co on tam robi. Niby strażak ale na oddelegowanym, niby kompan swojej brygady ale uganiający się wypożyczoną ładą za swoimi marzeniami, niby koleś który nurkuje w radioaktywnej wodzie, obok krater z rdzeniem - a wraz z kolegami "nurkami" chodzą sobie po elektrowni w gumowych kombinezonach, maskach do nurkowania ze sklepu za 4,99 no i oczywiście bez żadnych zabezpieczeń antyradiacyjnych, bo po co. A, jeszcze jedna fajna rzecz, dostali się do miejsca gdzie coś trzeba przestawić, odkręcić, zakręcić i zdejmują sobie maski do oddychania pod wodą i chodzą z odkrytymi głowami :D kur... komedia pełną parą.
To w jaki sposób pokazali (albo i nie :) ) głównodowodzącego całej tej operacji i jego ludzi woła o pomstę do nieba. Gdzie jest Walerij Aleksiejewicz Legasow i jego team?!?!
Jako film opowiadający o katastrofie -1, jako romans 2, jako całość 3 za interesujący początek, który okazał się tylko złudną nadzieją.