Muszę przyznać, że rozłożyły mnie na łopatki sceny, kiedy pisarz, który pisał od wieku 14 lat, pisze na maszynie jednym palcem. Kiedy w końcowej scenie wkręcił nową kartkę w maszynę i zaczął tak pisać, spodziewałem się następnej sceny przedstawiającej zakończenie powieści po napisie "...a po dziesięciu latach...".
Akurat ta scena, według mnie, położyła cały film. Banderas do tej roli mógł się nieco lepiej przygotować